Pomagając, ratujesz mu życie - choroba niszczy mięśnie i powoli zabija!

rehabilitacja - jedyny sposób, by walczyć z chorobą i przedłużyć życie
Zakończenie: 31 Października 2018
Opis zbiórki
Jego beztroskie życie trwało tylko 3 lata… A potem przyszła śmiertelna choroba, która odebrała mu władzę nad ciałem, dając w zamian tylko ból... Rzuciła na wózek inwalidzki. Zanik mięśni postępuje, życie tego chłopczyka gaśnie… Wciąż możemy jednak uratować jego życie – bez nas Gracjan nie ma żadnych szans!
Wyobraź sobie, że patrzysz na swoje ciało, jest obok, ale jakby go nie było. Ręce leżą bezwładnie, nogi zwisają z łóżka, jakby nie były Twoje, tylko kogoś innego. Jeszcze niedawno byłeś zdrowy, sprawny, samodzielny. Teraz nie wstaniesz z łóżka, nie umyjesz się bez pomocy, nie skorzystasz z toalety. Trzeba Cię karmić łyżeczką, ubierać i czesać. Potem coraz trudniej Ci oddychać, coraz częściej musisz wspomagać się tlenem. Ciężko Ci jeść, nie możesz połykać – dusisz się, bo jedzenie coraz częściej zostaje w gardle. Boli serce, a z każdym dniem ogarnia Cię panika, bo umierasz. A przecież Ty tak bardzo chcesz żyć!
Dystrofia mięśniowa Duchenne’a to choroba, która zabija tylko chłopców. Prowadzi do postępującego i nieodwracalnego zaniku mięśni. W wyniku mutacji jednego genu mięśnie pozbawione są białka, odpowiedzialnego za ich strukturę. Przez to zaczynają znikać, jak za dotknięciem różdżki, jakby ktoś rzucił na dziecko śmiertelną klątwę... Ciało powoli obumiera. Choroba uszkadza mięśnie szkieletowe, oddechowe, sercowe, by w końcu zabić.
Nikt jeszcze nie wynalazł lekarstwa, który cofnie rozwój choroby, które pozwoli wyleczyć dziecko i zachować jego życie… Jest jednak sposób, by spowolnić rozwój choroby i zapobiec dalszemu zanikowi mięśni – jest nim rehabilitacja, ciężkie, mozolne, a czasami bolesne ćwiczenie mięśni! W chwili obecnej to jedyny sposób, żeby uratować życie Gracjanka!
Gdy się urodził, wydawało się, że jest zdrowym chłopcem. Rósł jak inne maluchy, otoczony miłością… Nikt nie przypuszczał, że w przyszłość będzie różna od innych dzieci, że będzie w niej wózek inwalidzki, okrutna choroba i cień śmierci, która wisi nad Gracjankiem od kilku lat.
Gdy inne dzieci próbowały chodzić, on wciąż raczkował. Nie stawał na nóżkach, a gdy próbował, te odmawiały mu posłuszeństwa. Przewracał się. Sam nie umiał się podnieść, musiał podpierać się rączkami. Był słaby. Gdy inne dzieci skakały i biegały, on wciąż oglądał świat z perspektywy podłogi. Zaniepokojeni rodzice zaczęli szukać przyczyny. Spodziewali się wszystkiego, ale nie tego…
Diagnozie towarzyszył potok łez, wiele chwil zwątpienia, załamania. Choroby dziecka nie można zaakceptować, nie można się z nią pogodzić, jedynie, co zostaje, to walka – o to, by życie dziecka nie zgasło, by mimo genetycznego przekleństwa wciąż było pełne szczęścia! Dni są jednak pełne strachu – choroba uszkodziła już tkankę mięśniową serca! Czy serce wytrzyma? Musi!
Dziś Gracjan porusza się już tylko na wózku. Przy najprostszych czynnościach jest zdany na pomoc rodziców. Sam nawet nie podniesie się z łóżka… Dwa razy w tygodniu rodzice wożą go na rehabilitację do szpitala. To jednak za mało! Chłopiec potrzebuje kolejnych godzin rehabilitacji, bo jego stan się pogarsza! Zrozpaczeni rodzice proszą o pomoc dla swojego synka!
Każda złotówka, przekazana na zbiórkę, może być tą, która uratuje życie Gracjana i pozwoli mu dłużej cieszyć się dzieciństwem. Świat jest piękny – pozwólmy temu chłopcowi cieszyć się nim jak najdłużej.