Chciałbym, by moja siostrzyczka była zdrowa, jak ja... Czy jej pomożesz?

Terapia komórkami macierzystymi - 5 podań
Zakończenie: 20 Lutego 2019
Opis zbiórki
Hania od pierwszych dni swojego życia walczy: najpierw o życie, teraz o zdrowie i o to, by dogonić swojego brata bliźniaka. Moja córeczka jest dzielna i mimo wszystkich przeciwności losu, nie poddaje się. Gdy po kilku latach w końcu powiedziała swoje pierwsze słowa, widziałam w jej oczach czyste szczęście! Dzisiaj już wiemy, że możemy osiągnąć jeszcze więcej! Konieczne jest powtórzenie przeszczepu… Proszę, pomóż mojej córeczce.
Pierwszy przeszczep za nami. Hania dostała swoją szansę, dzięki której wypowiedziała pierwsze słowa. Terapia komórkami macierzystymi była możliwa tylko dzięki Waszej pomocy! Teraz lekarze chcą ją powtórzyć, by utrwalić efekty i nie stracić tego, co osiągnęliśmy ciężką pracą. Kosztowne leczenie działa cuda - już raz się o tym przekonaliśmy. Dlatego zrobimy, co w naszej mocy, by leczenie Hani mogło być kontynuowane. Ale sami nie damy rady…
Początek życia moich bliźniaków szczęście zamienił w dramat. Długie i zimne szpitalne korytarze oraz lęk, który paraliżuje ciało i umysł. Nie tak wyobrażałam sobie pierwsze tygodnie życia moich dzieci... Mieliśmy być w domu, ciepłym i bezpiecznym. Zamiast tego przedwczesny poród i walka o to, by przeżyły kolejną noc, kolejną dobę… Wygraliśmy bitwę ze śmiercią, ale codziennie toczymy walkę o zdrowie.
Chłopiec i dziewczynka - czekaliśmy na nasze dzieci, ale nie spodziewaliśmy się, że przyjdą na świat tak wcześnie. Jedno badanie i słowa lekarza, które bolały jak sztylet wbity prosto w serce: “stan bliźniaków jest bardzo zły, musi pani od razu urodzić”. Przecież to był dopiero 25 tydzień, o wiele za wcześnie! Miałam przygotować się na ich śmierć… Jak, skoro chwilę wcześniej planowałam ich przyszłość? Nie było jednak innego wyjścia i trafiłam na stół operacyjny. 7 grudnia 2012 roku zostaliśmy rodzicami wyjątkowych dzieci. Przyszły na świat przez cesarskie cięcie. Nie widziałam ich, nie słyszałam nawet ich płaczu. Za to czułam własne łzy, które zalewały mi twarz. Nie wiedziałam, jak długo i czy w ogóle dane mi będzie być ich mamą…
Na szczęście okazali się prawdziwymi siłaczami! Pierwszy raz zobaczyłam Hanię i Filipa na zdjęciu w telefonie męża - ja sama musiałam leżeć i dochodzić do siebie. Pierwsze pięć miesięcy było straszne, nie wiedzieliśmy, co nas czeka. O ile na szczęście Filipka omijała większość schorzeń wcześniaczych, to dla Hani los nie był tak łaskawy. Wylewy dokomorowe III/IV stopnia nie oznaczały nic dobrego. Sepsa oraz zapalenie opon mózgowych odebrały nam nadzieje, że Hania będzie zdrowa. Dodatkowo córeczka miała retinopatię wcześniaczą, a my baliśmy się, że straci wzrok. Po wielu miesiącach w szpitalu wróciliśmy do domu. Hania została przewieziona karatką wraz z całym sprzętem, od którego zależało jej życie.
Chociaż w końcu byliśmy w domu, lęk wcale nie był mniejszy. Córeczka musiała być podłączona do koncentratora tlenu, a dźwięk pulsoksymetru do dzisiaj śni nam się po nocach. To był najtrudniejszy okres w naszym życiu: dzieliliśmy czas między Hanią i Filipkiem. Mieliśmy jednak nadzieję na lepsze jutro, chociaż każdy nowy dzień był wielką niewiadomą: czasami dawał tę nadzieję, a czasem ją odbierał.
Walka o życie okazała się wygrana. Teraz rozpoczął się drugi, znacznie dłuższy etap - monotonnej walki o zdrowie, który trwa do dziś. Hania zmaga się z Dziecięcym Porażeniem Mózgowym czterokończynowym, opóźnieniem intelektualnym, niedowidzeniem. Dzięki temu, że po pierwszym podaniu komórek zaczęła się komunikować, mogła pójść do przedszkola integracyjnego. To dało jej tak wiele szczęścia…
Każdego dnia żyjemy nadzieją, że Hanusia kiedyś będzie zupełnie zdrowa. Żeby miała na to szansę, konieczne jest powtórzenie terapii komórkami. Lekarze mówią, że córeczka ma dużą szansę całkowicie pokonać MPD - konieczna jest jednak intensywna rehabilitacja i właśnie przeszczep komórek macierzystych. Koszty są jednak ogromne, dlatego bardzo proszę o pomoc dla Hani - o pomoc w wykorzystaniu szansy, którą dała nam medycyna i los.
Danuta, mama Hani
*********
Zobacz także: