Nowe płuca szansą na życie

leczenie okołoprzeszczepowe
Zakończenie: 1 Marca 2017
Rezultat zbiórki
Bardzo dziękujemy za pomoc dla Izabeli! Dzięki Wam jej leczenie zostało zabezpieczone, może przyjmować leki. Kiedy otrzymamy jakieś wieści dotyczące terminu przeszczepu płuc, od razu Wam je przekażemy :)
Opis zbiórki
Oddech to życie. Życie, które z każdą sekundą tracę. Moje płuca nie dają rady. Nie mogę oddychać, nie mogę spać ani wyjść z domu. Otaczają mnie cztery ściany. Wszystko to nie pozwala mi zapomnieć o tym, że mój czas się kończy, że bez nowych płuc umrę.
Na mukowiscydozę choruję od urodzenia. To choroba genetyczna, jednak nie zawsze diagnozowana we wczesnych latach. Podobnie było w moim przypadku - żyłam nieświadoma tego, że jestem śmiertelnie i nieuleczalnie chora. Przez kilkanaście lat nie brałam żadnych leków, niczego, co mogłoby ochronić moje płuca.
Można powiedzieć, że mam szczęście. W moim przypadku choroba postępowała wolniej. Co prawda nękały mnie nawracające zapalenia płuc czy oskrzeli, jednak do 16 roku życia żyłam jak normalna dziewczyna - częściej chorowałam, ale chodziłam do szkoły, miałam znajomych. Żyłam bez wyroku… I wtedy po raz pierwszy zabrakło mi powietrza. Szłam po schodach, gdy zaczęłam się dusić. Nie mogłam złapać oddechu. Zemdlałam.
Po tym zdarzeniu, napady bezdechu i problemy z wypełnieniem klatki piersiowej tlenem stawały się coraz częstsze. Wykonano mi specjalistyczne badania, które wykazały mukowiscydozę. Miałam niespełna 20 lat, kiedy dowiedziałam się, że - według statystyk - miesiące, a może nawet dni mojego życia są policzone. Wtedy też odkryłam, że chorobę rozpoznano krótko po moich narodzinach, jednak przez niedopatrzenie lekarzy, nikt z moich bliskich o tym nie wiedział. Dziś nie wiem czy był to fatalny błąd, czy wybawienie. Otrzymałam kilka lat życia bez widma śmierci, jednak bez odpowiednich leków, mogłam udusić się w każdej chwili.
Mukodusicielka atakuje układ oddechowy i pokarmowy, niszczy płuca, oskrzela, trzustkę. Wypełnia je śluzem, który uniemożliwia oddychanie, trawienie, wchłanianie pokarmów. Codziennie przyjmuję ogromne ilości leków, w tym antybiotyków. Kilkakrotnie w ciągu dnia wykonuję inhalacje i drenaże. W ciągu ostatniego roku leżałam w szpitalu aż osiem razy! Jestem zmęczona, ale bardzo chcę żyć.
Ostatnio jest coraz gorzej. Pojawiła się cukrzyca insulinozależna, a moje płuca są zniszczone i wciąż wyniszczane przez atakujące mnie infekcje i bakterie. Teraz jest to gronkowiec, z którym nie radzą sobie leki. Mój organizm jest bardzo słaby. Choroba postępuje tak szybko, jakby próbowała prowadzić ze mną wyścig o oddech, którego coraz bardziej mi brakuje.
Przeszczep płuc to moja jedyna szansa, by dalej żyć. Inna nie istnieje. Dziś oddycham jedynie z koncentratorem tlenu. Mam 31 lat. Żyję dłużej niż większość chorych. Mam narzeczonego, który się mną opiekuje i którego bardzo nie chcę zostawiać. Teraz korzystam z ostatków sił. Nie pamiętam już, jak smakuje powietrze.
Mukowiscydoza to zawzięty przeciwnik. Dusi, kradnie oddech, na końcu odbiera życie. Choroba zapisuje kolejne karty mojego życia. Czekam aż zadzwoni telefon. Czekam, aż lekarze powiedzą, że już czas na przeszczep. Że uratują moje życie. Czekam na chwilę, w której dostanę szansę na życie, jakiego pragnę. A może to się stać w każdej chwili. Jestem na aktywnej liście. Proszę, pomóż mi doczekać tego dnia.