Walcząc o przyszłość chłopca, który oszukał śmierć - pilnie potrzebna operacja!

leczenie operacyjne zwichnięcia stawu biodrowego
Zakończenie: 21 Sierpnia 2017
Opis zbiórki
Gdy śmierć towarzyszy dziecku od chwili narodzin, wszystko inne przestaje się liczyć. W pamięci masz ciągle, że przecież zabrała już dwoje Twoich maluszków... Ale kiedy w końcu uda się ją wygnać, widać, że chciała być zapamiętana. Mój synek został naznaczony chorobą, z którą dzielnie walczy już od 6 lat. Chce cieszyć się życiem, w którym nie ma bólu i strachu, ale jedno wciąż przypomina mu, że nie jest taki, jak inne dzieci, że śmierć chciała go zabrać za wcześnie... Jaś nie może chodzić. Na refundowaną operację nie możemy czekać - wtedy będzie za późno. Proszę, pomóż nam sprawić, że synek zapomni o strasznej przeszłości i zacznie żyć tak, jak na to zasługuje każde dziecko…
26 tydzień ciąży - zdecydowanie za wcześnie, by przyjść na świat. Wtedy dziecko powinno jeszcze rozwijać się bezpiecznie w brzuchu mamy, chroniony przed całym światem. To czas, gdy maluszek dopiero otwiera oczy, a waży tyle, co torebka cukru. Jednak mój Jaś właśnie wtedy przyszedł na świat, tak samo jak jego starszy braciszek. Jego niestety zabrała śmierć, ale Jaś tak bardzo chciał żyć, chociaż kostucha już zajrzała głęboko w jego ufne oczka.
Straciłam już dwoje dzieci, dlatego tym bardziej bałam się o życie Jasia. Wiedziałam, że kolejnej straty już nie wytrzymam… Cała ciąża była bardzo trudna, ale postanowiłam walczyć. Gdy ⅔ było już za mną, musiałam pojechać do szpitala na zastrzyk - miał sprawić, że płuca maluszka będą się lepiej rozwijać. Dostałam wszystkie niezbędne leki, jednak zatrzyk sprawił, że nagle zaczęłam rodzić. Modliłam się, żeby to się jeszcze nie działo, żeby Bóg nie zabierał mojego synka… Jaś urodził się w ciężkiej zamartwicy, płyn mózgowo rdzeniowy tak uciskał na mózg, że lekarze wykonali aż 22 punkcje. Nie dawali mu szans, kazali nam się pożegnać, był szybko chrzest.
Łudziłam się, pytałam, może chociaż jeden procent szansy... Chciałam, żeby żył, nawet jeśli miałabym całe życie się nim opiekować. Nikt jednak nie dał mi nadziei. Mieliśmy czekać na ostatni oddech, ale Jasiek to prawdziwy wojownik! Chociaż go skreślili, przeżył! Ale nie wyszedł z tej walki bez szwanku… Skrajne wcześniactwo, Mózgowe Porażenie Dziecięce czterokończynowe z niedowładem lewostronnym, spastyka, niedowidzenie, uszkodzenie nerwu wzrokowego - to wszystko, razem z nowym życiem, dostał mój mały synek. Jednak żył, serce w jego piersi trzepotało jak maleńki wróbelek, wspomagane całą szpitalną maszynerią.
Od tamtych tragicznych dni minęło już 6 lat - lat przepełnionych walką i bólem, ale także ogromną radością i uśmiechem naszego synka. Jaś umysłowo rozwija się prawidłowo, uwielbia się bawić, rysować, poznawać świat. Niestety, nie jest jak inne dzieci - czterokończynowy niedowład staje mu na przeszkodzie do tego, by być beztroskim malcem. Do tej pory radziliśmy sobie, chociaż ledwo wiążemy koniec z końcem. Mąż stale pracuje, bo koszty rehabilitacji, specjalistycznego sprzętu, turnusów i wizyt u specjalistów ciągle rosną, ja musiałam zrezygnować z pracy, by być przy synku.
Nie poddajemy się, bo wiemy, że jest szansa. Jaś może chodzić, może być samodzielny! Jednak nasza walka to za mało… Niedawno doszło do zwichnięcia biodra. To niezwykle poważna przypadłość. Jeśli synek nie przejdzie natychmiastowej operacji, już nigdy nie będzie chodził. Tymczasem NFZ wyznaczył termin refundowanej operacji za ponad 2 lata! Nie możemy tyle czekać, bo wtedy operacja i tak nie będzie miała sensu. Nie uwolni już synka od bólu, już nigdy nie będzie miał nawet cienia szansy, że zapomni w końcu o bliskim spotkaniu ze śmiercią…
Musimy sami zapłacić za operację, by uratować nóżki naszego syna. Ale jak to zrobić, gdy brakuje pieniędzy… Każdy grosz inwestujemy w bardzo drogą rehabilitację, dzięki której mój synek dzisiaj jest w miarę samodzielny. Choroba postępuje, a my nie mamy już czasu. Na pewno nie możemy czekać na refundowany zabieg… Prosimy, pomóż ocalić uśmiech naszego synka i zawalczyć o jego przyszłość. Bez Ciebie to się nie uda...