Tata stał się niewolnikiem własnego ciała. Uwolnijmy go!

przeszczep komórek macierzystych - 6 podań
Zakończenie: 8 Sierpnia 2019
Opis zbiórki
Choroba krok po kroku zabiera nam tatę. Patrzymy bezsilnie na jego cierpienie, a nasze serca każdego dnia pękają na nowo. Nie możemy się z tym pogodzić. Postępujące Porażenie Nadjądrowe to okrutne schorzenie atakujące układ nerwowy. Tata traci sprawność, samodzielność i radość z życia. Jedyną szansą na realną walkę z chorobą jest przeszczep komórek macierzystych.
Zaczęło się 4 lata temu, wtedy pojawiły się pierwsze objawy. Niespodziewane upadki, zachwiania równowagi, nieobecny wzrok. Zapaliła się nam lampka ostrzegawcza - z tatą dzieje się coś niedobrego. Przez rok szukaliśmy diagnozy, odpowiedzi na pytanie: co go zaatakowało i jak możemy mu pomóc? W końcu usłyszeliśmy wyrok…
Postępujące Porażenie Nadjądrowe to bardzo rzadka i bezlitosna choroba. Stopniowo i konsekwentnie niszczy komórki nerwowe, powodując degenerację i nieprawidłowe funkcjonowanie całego organizmu. Sprawia, że najprostsze czynności zaczynają sprawiać olbrzymie trudności. Tata utracił samodzielność. Nawet do umycia zębów czy zjedzenia posiłku potrzebuje naszej pomocy. Razem z mamą i siostrami codziennie dbamy o jego rehabilitację i przyjmowanie lekarstw. Wspólnie ćwiczymy oddech, mowę i kontrolę nad każdą cząstką ciała.
Boimy się jednak każdego dnia, a choroba postępuje. Najbardziej niebezpieczne są częste upadki. Tata nie panuje nad koordynacją, mięśnie sztywnieją i nawet mały, prosty krok może doprowadzić do tragedii. Nie możemy do tego dopuścić. On jest ciągle w sile wieku, ale stał się zakładnikiem niesprawnego ciała. To jeszcze nie czas i nie pora, żeby postawić na nim krzyżyk. Zbyt wiele mu zawdzięczamy i za bardzo go kochamy. Pamiętamy jak prowadził nas za rękę, uczył jeść i pisać. Dzisiaj jest bezradny, wszystko się odwróciło i to my uczymy go jedzenia...
W tej chwili, oprócz intensywnej rehabilitacji, naszemu tacie może pomóc jedynie przeszczep komórek macierzystych. Lekarze mówią, że jest szansa na zatrzymanie postępów choroby, a nawet ich cofnięcie. Nie mamy innego wyjścia. Musimy się podjąć tej ostatniej deski ratunku. Długo myślałyśmy, że poradzimy sobie z chorobą taty własnymi siłami, ale koszt terapii jest ogromny i przerasta nasze możliwości. Dlatego prosimy o pomoc…
Tata - jak typowy facet, nie mówi o swoim cierpieniu zbyt wiele i wstydzi się prosić o pomoc. My robimy to w jego imieniu. Dawniej był wulkanem energii, duszą towarzystwa. Dzisiaj, wraz z kolejnymi miesiącami walki z chorobą, jego entuzjazm i chęci do życia gasną. Pomóżcie nam na nowo wzniecić żar, przywrócić radość i pogodę ducha. Nasz tata tak bardzo tego potrzebuje...