"Śniło mi się, że znów tańczę"... Poszkodowana w tragicznym wypadku Asia walczy o powrót do zdrowia

intensywna rehabilitacja - jedyna szansa dla Asi na powrót do sprawności
Zakończenie: 29 Lipca 2018
Opis zbiórki
To był listopadowy wieczór. Asia wracała z prowadzonych przez siebie zajęć zumby. Taniec był jej całym życiem… Tego dnia nie dojechała do domu. Następne, co pamięta, to szpitalna sala. Próbowała się poruszyć. Nie mogła. Ruszała jedynie palcami lewej ręki. Reszta ciała leżała bezwładnie…
Asia wracała tą trasą setki razy. Znała ją praktycznie na pamięć. Od domu dzieliły ją 4 kilometry. Było już ciemno, późną jesienią zmrok zapada przecież bardzo wcześnie. Na tym odcinku drogi nie ma monitoringu. Nie było świadków. Wiadomo tylko, że Asia jechała swoim pasem, a potem gwałtownie skręciła i uderzyła bokiem auta w drzewo. Prawdopodobnie ktoś zajechał jej drogę.
Nigdy nie znaleziono sprawcy wypadku.
Przed wypadkiem Asia miała dobre, fajne życie. Uczyła dzieci angielskiego. Miała kilka swoich grup, kursanci ją uwielbiali. Była zawsze w ruchu. Aktywna, wysportowana. Próbowała różnych sportów, ale to w zumbie się zakochała. To połączenie aerobiku i tańca, pełne radości, zabawy, energii. Szybko zrobiła kurs instruktorski. Była świetna. Po lekcjach z dziećmi biegła na kolejne zajęcia, podczas których uczyła ludzi tańczyć. Zarażała entuzjazmem, przekonywała, że tańczyć może każdy, niezależnie od płci, umiejętności i wieku.
Mama Asi pamięta dzień wypadku. Pamięta dzwonek do drzwi, krewnego, który wbiegł i krzyknął, że Asia miała wypadek. O takich momentach mówi się, że ziemia usuwa się wtedy pod nóg.
Asia miała pękniętą podstawą czaszki, złamany oczodół, uszkodzony mózg, wyrwaną łopatkę, liczne obrażenia i złamania. Była w stanie krytycznym, przez tydzień leżała w śpiączce farmakologicznej. Nikt nie wiedział, czy przeżyj. Czy się obudzi. A jeśli tak – czy nie będzie rośliną. Czy będzie mówić, kojarzyć, czy będzie cokolwiek pamiętać.
- Nad córką czuwał jednak chyba anioł stróż – mówi przez łzy mama Asi. -Po tygodniu Asia zaczęła się wybudzać. Poznała nas. Zaczęła z nami rozmawiać… Mówiła wolno, ale wyraźnie. Okazało się, że wszystko pamięta. I angielski, i hasła, i PIN-y do kart… Wszystko.
Tylko moment wypadku pozostaje w pamięci czarną plamą.
Umysł Asi ocalał. Zniszczeniu uległo ciało… Lekarze zdiagnozowali u niej porażenie wszystkich czterech kończyn z nasileniem po prawej stronie. Asia nie była w stanie nic zrobić. Nie umiała wstać z łóżka, iść do toalety, umyć zębów, utrzymać w dłoni szczotki do włosów.
- Większość ludzi na jej miejscu wpadłaby w rozpacz, załamałaby się. Jednak nie Asia. Zawsze była ambitna. Pracowita. Silna. Powiedziała, że zrobi wszystko, żeby wrócić do zdrowia - opowiada mama Asi. - Wszystkiego uczyła się od początku. Trzymać przedmioty w rękach, raczkować… Tak jakby znów była małym dzieckiem. Od 2 lat jestem przy niej, pomagam jej we wszystkim, choć Asia bardzo chce być samodzielna. Chwilami pada ze zmęczenia, pot leje się z niej strumieniami, widać, że ją boli… Ale zaciska zęby i ćwiczy dalej. Gdy lekarze widzą Asię, nie wierzą, że minęły tylko 2 lata od wypadku. To, co osiągnęła, jest niesamowite... Dziś chodzi! Choć wciąż ma problemy z równowagą… Trzyma się mnie pod pachę, ale dzielnie stawia kroki. Już się sama wykąpie, ja tylko pomagam jej wyjść spod prysznica.
- Byłam nieświadoma drogi do zdrowia i sprawności, która mnie czeka – przyznaje Asia. Po 2 miesiącach w spitalu zostałam przyjęta do Kliniki Rehabilitacji, gdzie pod okiem fizjoterapeutów uczyłam się poruszać. Nie chciałam jeździć na wózku, ale nie byłam w stanie utrzymać się na nogach. Poruszałam się, trzymając się kurczowo wózka i popychając go przed sobą… Po prawie 3 miesiącach wyszłam z ośrodka na własnych nogach. Cały czas mam rehabilitację. Ćwiczę kilka godzin dziennie. Od ponad 2 lat walczę o odzyskanie mojego życia. Mój stan nieustannie się poprawia i wierzę, że nadejdzie taki dzień, kiedy znów będę w stanie znów poprowadzić zajęcia… Potrzeba tylko czasu i nieustannej rehabilitacji. A na to potrzeba pieniędzy – mówi smutno Asia. Wciąż są problemy z prawą ręką, z równowagą. To paradoks, że wszystko, co umiemy, można stracić w ciągu 1 sekundy, a odzyskanie tego trwa wiele lat… Nie mogę przestać ćwiczyć, bo wszystko przepadnie, a ja mam szansę na to, by znów żyć normalnie!
Od momentu wypadku mam tylko jeden sen… Śni mi się, że znów tańczę. Proszę o pomoc w sprawieniu, że ten sen stanie się jawą.