Walczę o moją mamę. Pomożesz mi ją odzyskać?

wybudzenie Justyny i rehabilitacja
Zakończenie: 13 Czerwca 2017
Rezultat zbiórki
"W imieniu swoim i mojej rodziny chciałabym bardzo serdecznie podziękować Fundacji Siepomaga za zorganizowanie zbiórki dla mojej mamy Justyny !!!
Dziękuję serdecznie Wszystkim darczyńcom za ogromną pomoc .Dziękuję za każdą wpłatę ,za miłe i ciepłe słowa dla nas.
To dzięki Wam Wszystkim moja kochana mamusia będzie mogła być leczona i rehabilitowana w najlepszym dla niej miejscu. Trzymajcie proszę za Nią kciuki aby się wybudziła i do mnie wróciła!!!
Jesteście wspaniali !!!
Pięknie dziękuje za Wasze ogromne serduszka."
Nikola
Opis zbiórki
Już tyle miesięcy patrzę na jej ubrania w szafach, na zostawione w nieładzie kosmetyki w pokoju, buty przy drzwiach, szczoteczka do zębów przy lustrze w łazience… brakuje mi Ciebie mamo, jak nikogo na świecie, brakuje mi każdej chwili, każdego zdania, spojrzenia. Nigdy nie bałam się, że odejdziesz, bo byłaś zawsze jak gwarancja, jak pewność, stała i niezmienna ostoja wszystkiego, co bezpieczne w moim życiu. Dzisiaj boję się, że nie wrócisz, boję się o to, że stracimy więcej niż te kilka miesięcy, które przecież mogę Ci opowiedzieć i opowiadam codziennie, bo wiem, że mnie słyszysz i modlę się o Ciebie każdego wieczora, mamo…
Kiedyś dom, to było miejsce, do którego wracało się odpocząć, wyciszyć, teraz to miejsce, gdzie idzie się płakać, bo wszystko mi tu Ciebie przypomina. Czasem, kiedy jest już tak bardzo źle, myślę sobie, jak Ty musiałaś być dzielna, zostałaś bez mamy, będąc zaledwie rok starsza ode mnie. Wiem jedno, 14 lat, aby pozostać bez mamy, to zdecydowanie za mało…
23 grudnia Święta, niepowtarzalna aura wyczekiwania na wigilię, na koniec roku, wraz z którym dla nas przyszedł koniec wszystkiego… Tego dnia był pogrzeb dziadka, okropnie to wszystko się poskładało, bo sama myśl o tym, że nie będzie go już na Święta, i w dodatku ta ponura zimna aura. Niebawem miało się okazać, że ten dzień może się przeistoczyć w prawdziwe piekło.
Wracając z pogrzebu, Justyna pojechała do rodziny, siedziała przy stole, rozmawiała, piła hherbatę, kiedy nagle straciła przytomność i upadła na ziemię. Kiedy 35-letnia, zdrowa kobieta nagle się przewraca, zapewne dzieje się coś bardzo złego. Justyna przestała oddychać, a z jej ust dochodziło jedynie charczenie. Rodzina podjęła reanimacje, która trwała do przyjazdu karetki pogotowia. Kolejne minuty znikały, zatrzymało się krążenie, tętno wracało, by za chwilę znów zniknąć. Justyna zrobiła się sina, nie dawała żadnych oznak życia, a wszystko to było przerażające i przerażająco długo trwało. Ironia losu, kiedy przychodzi walczyć o własne życie w dniu, kiedy odprowadziło się na cmentarz szczególnie ważną dla siebie osobę. Lekarze robili, co mogli, ale serce nie chciało ruszyć. W końcu użyto defibrylatora, raz, bez skutku, ponownie nadal cisza… Dopiero trzecie uderzenie prądu zdecydowało o tym, że Justyna żyje.
W stanie krytycznym karetka zabrała ją do szpitala w Gryficach. Na OIOM-ie lekarze kręcili tylko głowami, bo szanse na to, że będzie dalej żyła, były dosłownie znikome. Tomografia wykazała znaczny obrzęk mózgu. Po 40 minutach reanimacji zazwyczaj dochodzi do tak poważnego niedotlenienia, że pacjent umiera. Justyna żyła, oddychała, walczyła o tym, by zostać. W takim stanie, zaintubowaną, podłączoną do aparatury, Nikola zobaczyła swoją mamę tego popołudnia.
Kiedy weszłam zobaczyć mamę, zaczęło mi się robić słabo. Moja mamusia, którą tak bardzo kocham leżała tam bez życia, pod cienkim prześcieradłem z zamkniętymi oczami. Nie pamiętam wszystkiego dokładnie, ale wiem, że nie płakałam nigdy tak mocno. Chciałam, żeby ktoś podszedł, powiedział, że to przejściowe, że jutro będzie lepiej, a za 3 dni będziemy mogły rozmawiać, ale podświadomie czułam, że nikt tego nie powie.
W zamian usłyszałam kolejne tragiczne wieści, że mama może się nigdy nie obudzić, nigdy nie wrócić do nas, bo stan jest naprawdę bardzo zły. Lekarze mówili jak o pacjencie, o przypadku medycznym, a to przecież była moja mama! Przewieziono ją do drugiego szpitala, szukano przyczyny, a ja tęskniłam i wtedy za jedno słowo z jej ust oddałabym wszystko. Badania kardiologiczne nie wykazały nic, dlaczego dzisiaj moja mama, zamiast ze mną rozmawiać, chodzić na zakupy, leży w łóżku, nie dowiemy się pewnie nigdy. Kiedy stan się unormował i można była odłączyć respirator, znów czekałam na cud, znów się modliłam, żeby na mnie spojrzała, powiedziała choć jedno słowo i dała mi cokolwiek, jakiś punkt zaczepienia.
Trwało leczenie infekcji bakteryjnej, podawano leki przeciwobrzękowe, zrobiono kilka kolejnych tomografii głowy, włączono rehabilitację. Mama ciągle leży, nie rusza się wcale. Jednak otwiera oczy. Patrzyła gdzieś, nie wiadomo gdzie, ale to na razie mi wystarcza, to daje nadzieję. Tak samo mówią lekarze.
Od najbliższych miesięcy będzie zależało wszystko, to czy kiedykolwiek mnie przytuli, czy powie do mnie jakieś słowo. Teraz wiem, że do mnie wraca, że jest jej ciężko i trudno, ale wraca. Kiedy udało się skorzystać z alternatywnego systemu komunikacji Cybereye, mama pierwszy raz od grudnia była ze mną! “Powiedziała” ,że daje radę, że bardzo mnie kocha, że wszystko będzie dobrze. Już wiem, że musi być dobrze, że to wszystko, co złe jest już jedynie kwestią czasu. Wiem teraz, że mnie słyszy, że wie wszystko, co się dzieje, że została zamknięta w tym swoim ciele, ale przecież poza tym nic się nie zmieniło.
To moja jedyna i najukochańsza mama, która wiem, że zrobi wszystko, aby ze mną być. Lekarze mówią, że potrzeba rehabilitacji, intensywnej pracy z wieloma specjalistami w specjalnym ośrodku. Tylko tak jest szansa na cofnięcie skutków tej strasznej zapaści. Wszystkie moje marzenia dotyczą mojej mamy, chcę, aby była ze mną w domu, żeby uczesała mi włosy, kiedy będę szła na studniówkę, aby widziała i cieszyła się, kiedy ja będę szczęśliwa. Proszę, pomóżcie mi ją odzyskać, wiem, że z Waszą pomocą ona zrobi wszystko, abyśmy były znów razem.
Nikola