Dlaczego mój brat chodzi, a ja nie?

Rehabilitacja u doktora Vela, która pozwoli Kacperkowi chodzić
Zakończenie: 12 Czerwca 2017
Rezultat zbiórki
Kochani! Dzięki Waszym wielkim sercom Kacper dostał szansę na swoją sprawność. Od jego mamy otrzymaliśmy informację, że rehablitacja przynosi coraz lepsze efekty, że Kacper jest coraz bliżej tego, by postawić swój pierwszy samodzielny krok.
Uśmiech na twarzy Kacpra to najpiękniejsza nagroda za podarowaną mu szansę!
Razem Wielką Mamy Moc! Dziękujemy!
Opis zbiórki
Niecałe jedenaście lat temu na świat przyszło moje podwójne szczęście - Kacper i Karol. Byłam najszczęśliwsza i, choć czasem bywało ciężko, wszystko wynagradzały te dwa najkochańsze uśmiechy. Po pewnym czasie szczęście jednak wyparł strach. Na jednego z moich synów spadła diagnoza - Mózgowe Porażenie Dziecięce. Czułam się tak, jakby ktoś nagle wyrwał mi z rąk to, co zawsze było dla mnie najważniejsze - zdrowie mojego dziecka.
Kiedy obcy ludzie patrzyli na moich chłopców, zadawali mi zwykle jedno pytanie - jak ich rozróżniam? Do pierwszego roku życia byli niemal identyczni. Mieli wielkie oczy, szerokie uśmiechy i wydawali się być okazami zdrowia. Sama miałam czasem problem, by ich od siebie odróżnić.
Pierwsze różnice, które zaczęły rzucać się w oczy nie były niestety różnicami w wyglądzie. Z czasem zaczęłam zauważać, że Kacper rozwija się wolniej. Wypowiadał znacznie mniej słów niż jego brat. Kiedy Karol stawiał już pierwsze kroki, Kacper uczył się dopiero siadać. Lekarze uspokajali, kazali mi czekać. Twierdzono, że wszystko będzie dobrze, że Kacper dogoni brata, a ja jestem zbyt przewrażliwiona. Wszystko miało być w porządku, Kacper miał tylko potrzebować trochę więcej czasu. Usłyszałam, że tak bywa i uwierzyłam. Jak się później okazało, niepotrzebnie.
Któregoś dnia Kacperek dostał drgawek gorączkowych. Z przerażeniem patrzyłam na swojego półtorarocznego synka. Drgawki przypominały atak padaczki. Nie miałam z Kacprem kontaktu, stracił przytomność. W ciężkim stanie trafił na Oddział Intensywnej Terapii. Wtedy dopiero przyznano, że jego rozwój nie jest prawidłowy. Dalej jednak nikt nie potrafił postawić diagnozy. Może gdyby wcześniej było wiadomo, mogłabym szybciej zacząć działać. Może gdyby diagnoza nie pojawiła się tak późno, moje dziecko było dziś bliżej sprawności. Może gdyby…
W końcu pojawiła się diagnoza, której żadna matka nie chciałaby usłyszeć. Diagnoza, która skazywała moje dziecko na niepełnosprawność. Zaczęła się walka o samodzielność Kacpra, systematyczna rehabilitacja, liczne turnusy, delfinoterapia, zabiegi zmniejszające bolesną spastykę. Mój synek w swoim życiu poświęcił więcej czasu rehabilitacji, niż zabawie. Poznał więcej lekarzy i rehabilitantów, niż kolegów. Cały czas wspólnie walczymy o życie bez bólu i kalectwa. O to, by Kacper nie patrzył dłużej z zazdrością, kiedy jego brat bawi się z innymi dziećmi. O to, by mi wtedy nie pękało serce...
Dziś Kacper wypowiada pojedyncze słowa, porusza się przy pomocy balkonika lub z pomocą rodziców. Największym problemem jest utrzymywanie równowagi - bez pomocy upada. W kwietniu 2016 roku trafił do doktora Vela, który wykrył nieprawidłową budowę odcinka szyjnego, co powoduje ciągłe niedotlenienie. Zaczęliśmy terapię polegającą na usprawnianiu przepływu krwi do mózgu i rozszerzaniu przestrzeni międzykręgowych. Już po pierwszym turnusie były widoczne efekty, dlatego bardzo chcemy kontynuować terapię, by Kacperek zyskał jak największą samodzielność, by kiedyś dorównał bratu.
Trudno jest mi się pogodzić z tym, że moje dzieci nie dostały równych szans od losu. Kiedyś zadawałam pytania: dlaczego my? dlaczego to spotkało mojego syna? Dziś już nie pytam, bo wiem, że to nic nie da. Dzisiaj walczę o jego sprawność, o to, by nigdy nie czuł się gorszy od brata. Koszt rehabilitacji, która jest jedyną drogą Kacpra do sprawności jest jednak wysoki. Zbyt wysoki, bym samodzielnie mogła mu ją zapewnić. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o lepszą przyszłość mojego dziecka...