Wydostań mnie z koszmaru, w którym tkwię

Turnus terapeutyczny dla osób chorujących na zaburzenia odżywiania
Zakończenie: 18 Listopada 2016
Rezultat zbiórki
Dzięki Wam i Waszemu wsparciu Kasia już 7 stycznia rozpocznie turnus terapeutyczny w ośrodku zajmującym się leczeniem osób z zaburzeniami odżywiania. Po zakończeniu turnus poinformujemy Was o tym, jak się czuje Kasia.
Opis zbiórki
Ciągle sobie powtarzam, że przecież początek był taki niewinny. I nadal nie mogę zrozumieć, jak to się stało. Nigdy nie chciałam się odchudzać, nawet nie miałam wagi w domu... a potem, w przeciągu dwóch lat, z wagi 65 kg spadłam do 35.
Moje mięśnie zaczęły zanikać, na skórze miałam pełno wybroczyn, jedzenie żułam i wypluwałam - wszystko po to, aby oszukać kubki smakowe, jednocześnie unikając przyjmowania zbędnych kalorii. W apogeum wyczerpania fizycznego nawet podejście pod górkę wywoływało we mnie duszności, kołatanie serca. Zaczęłam się bać wychodzić samodzielnie gdziekolwiek… A przecież kiedyś było inaczej!
Od początku szkoły trenowałam pływanie - była to moja pasja, której byłam w stanie poświęcić wszystko, nawet swoje zdrowie. Tak minęła podstawówka, gimnazjum i liceum. Potem miałam rok przerwy, ale pewnego dnia stwierdziłam, że tak dalej być nie może. Należy znów się ruszać! Szukałam dyscypliny sportowej, która wciągnęła by mnie na nowo. I tak się zaczęła moja przygoda z bieganiem. Nie zwracałam jeszcze tak dużej uwagi na to, co jem, jak jem i o której godzinie. Nigdy nie miałam z tym problemu. Chciałam zjeść tabliczkę czekolady o pierwszej w nocy, to jadłam.
Kiedy zaczęłam biegąć regularnie, zainteresowałam się wszystkim, co z tym związane, również odżywianiem - co jeść, jak jeść? Nie wiem nawet, kiedy zaczęłam ograniczać kalorie. Tego nie mogłam zjeść, na to sobie nie pozwalałam, tłumacząc sobie, że to złe. Do tego doszło prowokowanie wymiotów. Mimo, że mój bilans kaloryczny malał wraz z czasem, ilość treningów się zwiększała. W końcu przyszedł czas, w których nie miałam dnia przerwy od wysiłku fizycznego. Mój dzień zaczynał się od biegania na czczo, potem było bieganie popołudniowe bądź wieczorne. Trzy razy dziennie, pomiędzy tymi treningami, robiłam bardzo intensywne treningi cardio….
O tym, że schudłam i to dość mocno, dowiadywałam się od znajomych oraz od ubrań, które nagle stały się na mnie za duże. Pamiętam, że nawet spodnie w rozmiarze xxs okazały się za duże… Uzależniłam się od sportu. W nocy, we śnie pojawiały mi się trasy biegowe, które musiałam zrealizować zaraz po wstaniu z łóżka. Między przygotowaniami posiłków robiłam przysiady, pajace etc. Dlatego też np. przygotowanie śniadania z 10 minut przekształcało się w 30, tylko dlatego, że między robieniem herbaty, a ukrojeniem kromki chleba musiałam ćwiczyć. Nie było dnia, abym nie ćwiczyła. Jeżeli rano nie poszłam biegać ,to musiałam zrobić trening kardio, interwały, cokolwiek, po czym będę mega zmęczona… Teraz widze, jak chore to było. Nie chcę wracać do tego!!!
Nigdy nie zapomnę łez mojej rodziny, mojej mamy, która cierpiała, patrząc na mnie. Pierwszy raz widziałam mojego brata tak bezradnego… Z siostrą przez to się nie odzywamy, jesteśmy skłócone… Mama i brat byli zaniepokojeni coraz bardziej rygorystyczną dietą i intensywnymi ćwiczeniami. To oni znaleźli mi ośrodek pod Warszawą, prowadzony przez Fundację Światło Dla Życia, który organizuje turnusy terapeutyczne w zakresie zaburzeń odżywiania. Dopiero tam w pełni uświadomiłam sobie, że mam problem i to, jak bardzo złożona jest ta choroba. Dowiedziałam się, że tu nie chodzi tylko o jedzenie i utratę kilogramów – za tym kryje się coś o wiele większego, to rodzaj mojej ucieczki, podsycaną chorą, niezaspokojonych ambicją
Anoreksja, oprócz kilogramów pozbawiła mnie najcenniejszego skarbu, jakim jest godne życie. Zabrała przyjaciół, energię, pasję, sens. Jednym słowem WSZYSTKO. Wciąż zbiera żniwa, jest jak szarańcza, zaraza… Musiałam przerwać studia, na uczelni mam urlop zdrowotny. Nie chcę, nie mogę już tak dłużej! CHCĘ ŻYĆ! Myślę, że pobyt na turnusie terapeutycznym, pod okiem specjalistów jest dla mnie w tym momencie jedynym rozwiązaniem. Zwracam się więc do Was z ogromną prośbą o pomoc i wsparcie! Dajcie mi szansę. Chcę podjąć kolejną próbę odnalezienia SIEBIE w tym mroku umysłu…
Mam kochającą rodzinę, która mimo ogromnego wsparcia, nie jest w stanie mi pomóc. Ja też nie jestem w stanie sobie pomóc. Dlatego proszę o pomoc Ciebie. Daj mi szansę na to, bym w końcu mogła uwolnić się od piekła choroby. Obiecuję Ci, że jej nie zmarnuję, że dam z siebie wszystko, żeby w końcu wyzdrowieć i zacząć naprawdę żyć…