Łatwiejszy oddech Wiktorii

Zakup kamizelki oscylacyjnej VEST
Zakończenie: 16 Października 2015
Rezultat zbiórki
W mukowiscydozie czas jest bardzo wazny od samego początku choroby. Każde działanie ma dać tego czasu jak najwięcej, żeby wyjść poza statystyki, którymi straszy mukowiscydoza. Czas to też stres związany z oczekiwaniem na sprzęt potrzebny w codziennym zmaganiu się z chorobą.
Tym bardziej cieszą nawet małe sukcesy, takie jak ten na zbiórce, gdy na czas udało się zebrać brakującą kwotę do zakupu kamizelki oscylacyjnej. Dzięki temu nie przepadło dofinansowanie i wystarczyło zebrać tylko część ceny kamizelki - gdyby Pomagacze nie pomogli, kwota do zebrania byłaby o wiele większa, a wizja zakupu kamizelki oddaliłaby się na kolejne miesiące, a może nawet lata.
Kamizelkę udało się zakupić w terminie i jest regularnie używana przez Wiktorię. Drenaż kamizelką zapewnia skuteczną fizjoterapię i pozwala na usunięcie zalegającej wydzieliny z płuc, a tym samym zmniejszyć ilość stanów zapalnych. Dzięki temu Wiktoria może spokojnie oddychać!
To wszystko było możliwe dzięki Waszym dobrym sercom. Dziękujemy Wam!
Opis zbiórki
Gdy urodziłam Wiktorię, byłam przeszczęśliwa, że ją mam. Po kilku dniach pobytu w szpitalu okazało się, że jest chora na nieuleczalną chorobę zwaną Mukowiscydozą. Udało się ją wykryć bardzo wcześnie tylko dlatego, że tydzień po narodzinach Wiktorii wszedł obowiązek wykonywania badań przesiewowych u niemowląt. Był to dla nas szok i bardzo długo się z tą myślą oswajaliśmy i każdego dnia musiałam uświadamiać sobie, że ten mukolinek, jak to teraz moja kochana córusia go nazywa, pożera ją od środka. Diagnoza była dla nas dramatem, z którego musieliśmy się otrząsnąć. Jednak nasz codzienny dramat wciąż trwa - to koszty leczenia.
Nie jest nam łatwo - ta choroba wkroczyła w nasze życie, stawiając warunki. Musieliśmy się nauczyć, jak z tym czymś żyć i funkcjonować. Przepłakałam całe noce, nie umiałam się odnaleźć, nie wiedziałam, jak z tym walczyć. Zaczęłam modlić się do Boga, żeby mi pomógł odnaleźć się w tej sytuacji i dał siłę do walki z tą chorobą.
Czytając historię tych, którzy walczyli z chorobą, dowiedziałam się, że i my możemy walczyć, ale jesteśmy na przegranej pozycji. Tak powiedział mi lekarz - jest to nieuleczalne, nie ma lekarstwa, które pani córkę wyleczy. Zaczęłam szukać porady u lekarzy, żeby mi pomogli przetrwać tę gehennę i żyć dla mojej córeczki. Wiktoria często musi leżeć w szpitalu, częste infekcje kończą się antybiotykoterapią. Gdy zaczęła chodzić do przedszkola, więcej jej nie było niż była. Każdego dnia pomagam jej w inhalacji i drenażach, które trzeba powtarzać kilka razy. Do każdego posiłku przyjmuje Kreon, który pomaga w prawidłowym funkcjonowaniu trzustki i wątroby.
Wiktoria boryka się z chorobą, walczy z tym, co życie jej przyniosło. Nie wiem, ile będzie żyła i czy doczeka dorosłego życia, bo mukowiscydoza sieje spustoszenie w jej organizmie. Z mukolinkiem się nie pogodzę. Każdego dnia robię wszystko, aby choroba nie odebrała mi mojej córeczki Wiktori. Nigdy nie będe spokojna o jej życie, bo z tych mukoprzyjaciół, których poznałam w szpitalu, jedni przegrali walkę, a drudzy walczą o oddech z chorobą, która niszczy im płuca.
Każdego dnia modlę się do Boga, żeby znalazł się lek na mukowiscydozę. Proszę Was, pomóżcie mi zebrać pieniądze na kamizelkę, która pomoże Wiktorii normalnie oddychać. Jej koszt jest bardzo duży i sama nie jestem w stanie go pokryć. Brakuje nam już niewiele ponad 5.000, mamy czas do 16 października, bo tego dnia mija termin dofinansowania, które otrzymaliśmy. Wdzięczna za każdą pomoc – Mama Beata.