Magiczne zaklęcie

Rehabilitacja
Zakończenie: 26 Czerwca 2015
Opis zbiórki
Czy istnieje magiczne zaklęcie, które jak za dotknięciem magicznej różdżki zamieni łzy smutku w łzy radości? Każde słowo padające z ust twojego dziecka, które przecież miało nigdy nie mówić. Słowa, które najbardziej słone łzy zamienią w uśmiech „Nie płacz mamo”.
Jeszcze zanim poznałam moje dziecko, odczułam najgłębszy ból jego straty. Pierwszy synek żył zaledwie 4 godziny. Nie zdążyłam go przytulić, być przy nim podczas chrzcin oraz kiedy po raz ostatni złapał oddech. Nie znam słów, którymi mogłabym wyrazić to, co czuje matka, której los odbiera narodzone dziecko. Dużo słabsze dzieciątko, jakby osłoniło drugie życie – swojego brata bliźniaka. W 26 tygodniu ciąży urodził się Maksiu - zdecydowanie za wcześnie… Był lekki jak piórko, ważył zaledwie 830 g - cudem przeżył. W sercu czułam, że to właśnie braciszek go uratował. W sercu walczysz z przeszywającym bólem oraz z nieustającym niepokojem – czy przeżyje oraz jakie będą konsekwencje na jego zdrowiu…
Historię Maksa, jego walkę na polu bitwy najpierw o życie, a teraz z niepełnosprawnością może porównać do gry w piłkę nożną, którą fascynuje się od najmłodszych lat. Nie wszystko zależy od jednego najlepszego napastnika, a całej 11-tki – ich zgrania, zrozumienia, wspólnej ciężkiej pracy. Nie jest to gra indywidualna, a całego zespołu, który walczył w pierwszych miesiącach o każdy oddech, a teraz o pełną samodzielność. Każdego dnia takie przygotowywania toczy Maksiu. Walcząc ze swoimi słabościami, niezdarnymi rączkami, osłabionymi mięśniami nóżek, a także o zdobywanie szkolnych umiejętności. Każdego dnia w jego życiu ważną rolę odgrywają ludzie, którzy wspólnie mają jeden cel – by Maksymilian, mały wcześniak skazany na śmierć wygrał tą najtrudniejszą bitwę o przyszłość. Od kiedy skończył niespełna pół roku, rozpoczął najtrudniejszą bitwę, by wcześniactwo nie oznaczało niepełnosprawności.
Lekarze, dla wówczas małego Maksymiliana, nie widzieli wielkich szans. On zaś swoim uporem, dorastając na fundamentach ogromnej miłości i niezawodnego wsparcia pokonał już naprawdę wiele. Nauczył się chodzić, choć ogromna spastyka nigdy nie pozwoliła na swobodny i pełny wyprost ciała. Zakwalifikowany do ostatniego szczebla łapania umiejętności i sprawności intelektualnej rozpoczął naukę w szkole, gdzie stara się dorównać swoim rówieśnikom. Startując na przegranej pozycji, niejednokrotnie już udowodnił, że wspólnie ze wsparciem wielu pomocnych ludzi, a także samozaparciem, potrafi dużo więcej niż przewidzieli lekarze.
W sierpniu u Maksymiliana został wykonany zabieg riztomii grzbietowej, która ma za zadanie podcięcie mięśni odpowiedzialnych na stałą i pomimo licznych masażom, rozciąganiu i ćwiczeniom, utrzymującą się spastyką. Tuż po zabiegu, jak za dotknięciem magicznej różdżki, przykurcze puściły. A szansa na sprawne, samodzielne poruszanie się i wyprostowane kolanka stała się jakby bliższa. Niestety, nieprawidłowy wzorzec chodu oraz nieużywane przez wiele lat mięśnie nóg muszą zostać wzmocnione i nauczone prawidłowego wzorca chodu. By to było możliwe, zostały zaplanowane na najbliższy rok specjalistyczne ćwiczenia rehabilitacyjne mające na celu poprawę jakości jego chodu i wzmocnienie mięśni. Bez naszej pomocy może się to nie udać.
Niestety, nie istnieje magiczne zaklęcie, dzięki któremu można byłoby przywrócić siłę w mięśniach, które pozwoliłyby pokonać kolejny ogromny krok do samodzielności. Sukces będziemy możliwy tylko dzięki systematycznej i bardzo intensywnej stymulacji mięśni. Prosimy o wsparcie, dzięki któremu w ciągu roku uda nam się wyczarować proste i silne nóżki dla Maksa, dzięki którym pewnie będzie mógł stąpać po ziemi.