Rak wypisany na twarzy – ratujemy życie Maksa!

Immunoterapia w klinice w Niemczech – 3 cykle
Zakończenie: 28 Marca 2019
Opis zbiórki
Cierpienie mojego syna widać gołym okiem! Rak ujawnił się w najbardziej widocznym miejscu – na twarzy. Urósł do wielkości grejpfruta, dał przerzuty do kręgosłupa… To pierwszy przypadek tego nowotworu w Polsce, przez co nie ma opracowanych schematów jego leczenia! Lekarze w kraju dają Makswelowi 6 miesięcy... Jak ja – matka – mam na to pozwolić? Jak mogłabym patrzeć jak mój syn umiera? Maks ma dopiero 23 lata, przed sobą całe życie. Jedyną szansą na ratunek jest immunoterapia w klinice w Kolonii, gdzie lekarze mieli już do czynienia z takimi nowotworami!
Rak jest bardzo agresywny, postępuje w bardzo szybkim tempie. Im szybciej zapłacimy za leczenie, tym szybciej będziemy mogli je rozpocząć. Jesteśmy pod ścianą, bo jeśli nowotwór da kolejne przerzuty, może być już za późno na jakiekolwiek działanie.
W ciągu zaledwie pięciu miesięcy rak urósł od wielkości ziarenka słonecznika do rozmiaru grejpfruta. Wszystko zaczęło się w sierpniu 2018 roku. Od wewnętrznej strony prawego policzka Makswel wyczuł małego guza. Dentysta stwierdził, że to zastój chłonki, wypisał receptę, kazał wrócić do domu i czekać. Już wtedy rak podstępnie się rozwijał, komórki nowotworowe mnożyły się w bardzo szybkim tempie, a guz rósł… Kto by wtedy pomyślał, że nasz utajony wróg sieje właśnie aż tak wielkie spustoszenie w całym organizmie.
Po kilku tygodniach Makswel trafił do chirurga szczękowego, który zlecił biopsję. Wrócił do domu ze skierowaniem. Pracuję jako pielęgniarka i już wtedy wiedziałam, z czym to się może wiązać. Wtedy chyba po raz pierwszy pomyślałam o raku. Na wynik badania czekaliśmy aż miesiąc. Kiedy wreszcie przyszedł, nasz świat pękł na pół. To było 11 grudnia. Druga biopsja już tylko potwierdziła najczarniejszy z możliwych scenariuszy…
Rak płaskonabłonkowy NUT Midline Carcinoma – złośliwy i bardzo agresywny nowotwór, pierwszy przypadek tego raka w Polsce! Nowotwór dał już przerzuty do kręgosłupa. Doszło do patologicznych złamań kręgów, co groziło przerwaniem rdzenia kręgowego! Życie Makswela było poważnie zagrożone, dlatego lekarze od razu zdecydowali się rozpocząć radioterapię, by powstrzymać. W tym czasie guz na policzku był już wielkości grejpfruta, zajmował pół twarzy.
Nowy rok rozpoczynaliśmy na onkologii. Z początkiem roku Makswel przyjął pierwszą chemię. Ciężko było patrzeć na własne dziecko, które tak bardzo cierpi. Skutki radio- i chemioterapii nałożyły się na siebie. Maks miał poparzony przełyk, nie mógł jeść, gorączki dochodziły do 40 stopni! Guz zaczął się wchłaniać, dziś jest zdecydowanie mniejszy, niż na początku. Niestety – wciąż jest aktywny. Tak samo jak część zmian w kręgosłupie.
Lekarze w Polsce mówią wprost – sytuacja jest dramatyczna. Jeżeli zostaniemy w kraju, Makswelowi zostanie 6 miesięcy życia. Przez to jak rzadki jest to nowotwór, tutejsi lekarze nie mają doświadczenia w jego leczeniu. Chemioterapia da Makswelowi trochę więcej czasu, wydłuży jego życie o kilka miesięcy.
Wysłałam dokumenty syna do kliniki w Kolonii w Niemczech. Otrzymaliśmy kwalifikację do immunoterapii, ale razem z nią kosztorys na ogromną kwotę. Kwotę, na jaką wyceniono życie mojego dziecka. Przewidywane są trzy cykle leczenia, które razem kosztują ponad 400 tys.
Czasu jest mało, bo tak agresywny nowotwór postępuje w bardzo szybkim tempie. W każdej chwili może dać kolejne przerzuty. Boję się myśleć, co będzie jeśli nie zdążymy. Boję się, że któregoś dnia będzie po prostu za późno, a ja będę musiała żegnać własne dziecko. Proszę Cię, pomóż mi pojechać tam, gdzie czeka ratunek. Pomóż mi ratować mojego syna...
-Violetta, mama Makswela