Sekunda, która zniszczyła całe życie

wsparcie i rehabilitacja po upadku i przerwaniu rdzenia
Zakończenie: 1 Maja 2018
Opis zbiórki
Na swoje życie, zdrowie, rodzinę pracowałam całe życie. Zniszczyła to jedna sekunda, której nie zapomnę do końca życia. Może i bym zapomniała, ale wypadek nie pozwala mi przestać myśleć. Straciłam to, co zawsze było najważniejsze w moim życiu, możliwość poruszania się o własnych siłach. Najgorsza jest ta niemoc, tajemnicza siła, która nie pozwala mi samodzielnie wstać, chodzić, biegać, robić wszystkich tych rzeczy, które były dla mnie codziennością, sensem życia.
Nazywam się Marzanna, mam 48 lat, jestem żoną mamą i babcią a moje życie to sport. Od czerwca poruszam się na wózku inwalidzkim, bo okazało się, że sekunda może zmienić 48 lat życia aktywnej osoby w piekło bezsilności. Dzisiaj sama nie dam rady dojść do ubikacji, ja, kobieta, która mogła wszystko, która od najwcześniejszych lat uczęszczała na SKS i bez sportu nie widziała sensu życia. Jestem jedną z założycielek Piękna Siła w Bielsku Podlaskim klubu sportowego dla kobiet – Piękna Siła w Bielsku Podlaskim.
Aktywnie uczestniczyłam w imprezach sportowych. Na Mistrzostwach Polski Kettlebell Hardstyle 2015 w sierpniu wygrałam wspólnie ze swoim teamem I miejsce w konkurencji Dream Team Kettlebell. Uczestniczyłam w akcjach charytatywnych na rzecz chorych, a teraz sama potrzebuję tej pomocy. Nigdy wcześniej nie myślałam, że przyjdzie taki dzień w którym będę po drugiej stronie i do dziś przeraża mnie myśl, jak mało potrzeba, by zmieniła się cała optyka postrzegania tego, jak wygląda nasze życie.
Życie, które tak kochałam, zawaliło się w czerwcu 2016 r. Razem ze znajomymi wybrałam się do Warszawy na bieg survivalowy. Razem z dziewczynami z Pięknej Siły postanowiłyśmy, że nie będziemy walczyły o miejsca, tylko wspólnie pokonamy kolejne przeszkody. Przy skoku z kilku metrów na dmuchaną poduchę zawahałam się. Dzisiaj żałuję, że mimo wszystko przełamałam strach. Dłuższy czas próbowałam się przełamać. W końcu skoczyłam…
W tym miejscu moja pamięć się urywa. Wiem, tylko że kiedy próbowałam zejść z poduchy, skoczyła następna osoba. Dmuchany materac zadziałał jak trampolina i jak mówią świadkowie, wyleciałam w powietrze, po czym z całym impetem upadłam na plecy. Złamałam kręgosłup, złamałam życie…
Kiedy się obudziłam zobaczyłam chłopaka, który usztywniał mi szyję, dusiłam się nie mogłam złapać powietrza. Pamiętam też zdanie, które wypowiedziałam – nie czuję nóg...
Podobno ludzie w takiej sytuacji się załamują, ja przeszłam od paniki od razu do walki. By móc chodzić, muszę przejść długą i kosztowną rehabilitację i to jak najszybciej. Według lekarzy i rehabilitantów mam duży potencjał i można ze mną wiele wypracować. Wierzę, że jest wiele wspaniałych i dobrych ludzi na tym świecie, którzy będą w stanie przekazać, chociaż symboliczną kwotę, która pomoże mi stanąć o własnych siłach. Pełna rehabilitacja powinna obejmować 60 sesji treningowych trwających trzy miesiące. 60 sesji może zaważyć na całej reszcie mojego życia... To mała cena.
To dzisiaj jedyna szansa, by jeszcze kiedyś stanąć na nogach, by ponosić na rękach wnuczkę, odzyskać samodzielnosć i przestać się bać. Terapia z egzoszkieletem HAL jest bardzo droga, a sam egzoszkielet HAL wspomaga ruch pacjenta za pośrednictwem sprzężenia zwrotnego. Sygnały z kory ruchowej mózgu są odbierane przez elektrody umieszczone na powierzchni skóry mięśni kończyn. W aparacie są rozpoznawane i wzmacniane, po czym wykorzystywane do tego, żeby poszczególnymi elementami systemu wspomóc wykonanie zamierzonego ruchu.
Proszę o szansę na normalne życie, proszę o pomoc w drodze po to, co straciłam w kilka sekund. Specjaliści twierdzą, że pierwszy rok po wypadku jest najważniejszy i decydujący o dalszej sprawności – te słowa brzmią mi w uszach. Nie chcę reszty życie spędzić na wózku inwalidzkim i jestem gotowa walczyć, by odwrócić los.