Brutalnie pobity przez nieznanych sprawców! Oprawcy są bezkarni, Mateusz ma złamane życie... Jego mama błaga o pomoc!

intensywna rehabilitacja - jedyna szansa, by pomóc Mateuszowi
Zakończenie: 15 Maja 2021
Opis zbiórki
W grudniowy dzień wyszedł z domu tylko na chwilę. Zniknął na 6 tygodni… Zrozpaczona mama szukała go wszędzie. Tak minęły jej Święta, Sylwester… Mateusz odnalazł się w szpitalu, dotkliwie pobity. Miał uszkodzony mózg. Stracił mowę, był sparaliżowany. Sprawców brutalnej napaści nie znaleziono do dzisiaj. Są bezkarni, a Mateusz ma złamane życie…
Od tego momentu mama Mateusza walczy o ratunek dla swojego dziecka. Nie godzimy się na tę niesprawiedliwość, dlatego prosimy Was o pomoc! Nie zostawiajmy ich samych…
Mój syn Mateusz jest ofiarą brutalnej przemocy. Został dotkliwie pobity w środku miasta… Jego oprawców nie znaleziono do dzisiaj. Nie mam pojęcia, kto zniszczył mojemu dziecku życie, gdzie to się stało ani dlaczego… Mateusz nic nie pamięta. Wie, że wyszedł z domu, a potem, po długim czasie, obudził się w szpitalu, nie mogąc się ruszyć ani nic powiedzieć.
To był grudzień 2018 roku. Z dnia na dzień nagle straciłam z Mateuszem kontakt... Nie odbierał telefonów, nikt nie wiedział, gdzie jest. Szukałam syna, pytałam jego znajomych, w końcu zgłosiłam zaginięcie na policję. Nie potraktowano mnie poważnie… Sugerowano, że syn to młody chłopak, który nie ma obowiązku tłumaczyć się mamie z tego, co robi i gdzie jest. Ja jednak czułam, że coś jest nie tak… Intuicja matki nigdy nie zawodzi.
Minęło Boże Narodzenie, Sylwester – najgorsze w moim życiu, bo bez Mateusza, za to pełne strachu o to, co się z nim stało… 11 stycznia szpital zadzwonił do córki, żebyśmy przyjechali na identyfikację. Ziemia usunęła mi się spod nóg… Myślałam, że stało się najgorsze. Że mam rozpoznać ciało…
Mateusz na szczęście przeżył… Łzy jednak nie przestawały płynąć, kiedy zobaczyłam, co się stało z moim dzieckiem… Co ktoś mu zrobił. Mateusz przez 6 tygodni leżał w szpitalu jako NN… Jego dowód osobisty leżał w szafce, dlaczego dopiero po takim czasie nas zawiadomiono – nie mam pojęcia… Do dzisiaj nie wiem też, skąd zabrało go pogotowie, gdzie go pobito… Lekarze nie dociekali, zajęci byli ratowaniem życia syna. Wiem tyle, że ktoś go skatował i zostawił na pewną śmierć… Nie wiem nic więcej, inaczej szukałabym sprawiedliwości, świadków. Tak są bezkarni, a mój syn ma na zawsze zniszczone życie...
Wiadomo tylko tyle, że Mateusz trafił do szpitala w krytycznym stanie... Miał liczne obrażenia głowy, prawdopodobnie był wielokrotnie kopany z ogromną siłą. Następstwem tego był rozległy krwotok nad lewa półkulą, stłuczenie lewego płata skroniowego, obrzęk mózgu. Uszkodzenie lewej półkuli mózgu sprawiło, że syn ma sparaliżowaną prawą stronę ciała, nie może ruszać prawą ręką i nogą… Mateusz nie może mówić, czytać, pisać… To jest najgorsze, syn jest więźniem własnego ciała… Nie mogę się z nim w żaden sposób porozumieć, nie wiem, co myśli, co czuje…
Od momentu wypisu opiekuję się Mateuszem… Syn nie jest zdolny do samodzielnej egzystencji, wymaga pomocy w każdej czynności. Kąpię go, ubieram, pomagam jeść… Wożę go autobusem na rehabilitację, bo niestety nie mam prawa jazdy… Staram się podtrzymywać na duchu, bo wpadł w depresję. Z młodego, zdrowego chłopaka, który miał całe życie przed sobą, stał się niepełnosprawny. Nocami często jednak nie śpię, martwię się, jak damy sobie radę…
2 pierwsze lata po uszkodzeniu mózgu są kluczowe, żeby walczyć o sprawność… W przypadku Mateusza jest szansa, że prawa półkula przejmie część funkcji lewej. Konieczna jest jednak intensywna rehabilitacja! Mateusz powinien jeździć na turnusy, kilka razy w tygodniu mieć zajęcia z neurologopedą… To wszystko jednak kosztuje, godzina zajęć to 150 złotych. Na rehabilitację z NFZ kazano Mateuszowi czekać 2 lata… Dla niego to już będzie za późno!
Samej trudno mi walczyć o dorosłego syna… Brakuje nam środków tak naprawdę na wszystko. Jestem wdową, mąż zmarł 12 lat temu. Jestem sama… Mam chwile załamania, ale ciągle wierzę, że syn jeszcze stanie na nogi, a wszystko, co złe, będzie już daleko za nim. Wasza pomoc jest mi bardzo potrzebna! Z całego serca o nią proszę…
Anna Rossa, mama Mateusza