Mirek praktycznie nie wychodzi już z domu. Podaruj mu wolność!

Schodołaz kroczący - okno na świat dla Mirka
Zakończenie: 13 Grudnia 2019
Rezultat zbiórki
Kochani,
dzięki Waszemu wsparciu udało nam się spełnić nasze największe marzenie. Zakupiliśmy właśnie schodołaz kroczący, dzięki czemu będzie o wiele łatwiej nam schodzić i wchodzić po schodach.
To drogie urządzenie jest ogromnym i ważnym krokiem w naszym życiu. Bez Was by się to nie udało. Jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni!
Opis zbiórki
Nie byłabym w stanie sobie tego wyobrazić nawet w najczarniejszych snach. Takie cierpienie… Moje dziecko, mój ukochany synek… Gdy Mirek miał 8 lat, lekarze zdiagnozowali u niego parkinsonizm młodzieńczy. Dla niego i dla naszej rodziny świat się wtedy zawalił. Zmieniło się wszystko, mogliśmy zapomnieć o zwyczajnym życiu. Syn przestał chodzić do szkoły, a ja musiałam zostać z nim w domu.
Zaczęło się od tego, że Mirek nagle, bez powodu zaczął upadać. Kiedy powtarzało się to częściej, zrobiliśmy badania. Od tego czasu stan Mirka pogarsza się z roku na rok. Wiele lat walki z przeciwnościami. Wiele lat szukania odpowiedzi: dlaczego? Mirek ma dziś 31 lat, a wymaga opieki jak małe dziecko. Jestem mu potrzebna przez całą dobę we wszystkich, nawet najprostszych czynnościach. Karmię go, pomagam się ubierać, pomagam w toalecie. Choroba objawia się u Mirka ogromną sztywnością rąk i nóg. Syn ma też duże przykurcze mięśni, które skutecznie utrudniają wykonywanie jakichkolwiek ruchów.
Mirek jak na swój wiek waży bardzo niewiele, bo zaledwie 40 kg, jednak to dla moich rąk i tak ogromny ciężar. Mam już swoje lata, z każdym rokiem jest coraz trudniej, kręgosłup daje jasno do zrozumienia: dłużej nie dam rady. Za każdym razem próbuję sobie poradzić, wykrzesać ostatnie siły. Jestem jednak tylko człowiekiem. Po ludzku już bardzo zmęczonym.
Mirek porusza się na wózku, ale w wielu sytuacjach i miejscach, ze względu na bariery muszę brać go na ręce. Najgorzej jest, jednak gdy musimy wyjść z domu do lekarza. Mieszkamy na czwartym piętrze. W bloku nie ma windy. Zostają schody. Schodzenie zajmuje nam nawet 20 minut! Mirek trzyma się barierki, a ja podnoszę mu po kolei każdą nogę i tak stopień po stopniu. Aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy dzieją w XXI wieku...
Rozwiązaniem naszych problemów jest schodołaz kroczący. Taki sprzęt bardzo ułatwiłby nam wychodzenie z domu i byłby wybawieniem. Jego zakup przekracza jednak nasze możliwości. Sami nie jesteśmy w stanie go sfinansować, dlatego proszę o pomoc! Nie mam innego wyjścia. W przeciwnym wypadku Mirek już wkrótce na zawsze zostanie więźniem swojego domu...
Jolanta, mama Mirka