Pomóż mi nadal być aktywną żoną i mamą!

zakup wózka elektrycznego
Zakończenie: 6 Grudnia 2016
Opis zbiórki
Mam na imię Natalia i jestem szczęśliwą mężatką. 7 lat temu los podarował mi najpiękniejszy prezent - synka. Zostałam mamą, a to od zawsze było moim największym marzeniem. Od urodzenia cierpię na mózgowe porażenie dziecięce. Nie miałam łatwego życia. Nigdy nie myślałam, że los pozwoli mi mieć własną, szczęśliwą rodzinę.
Moi biologiczni rodzice mnie nie chcieli. Ze stanu wegetacji, w jakim się znajdowałam jako noworodek, uratowali mnie pradziadkowie. Bardzo mnie kochali, jednak nie uznawali operacji, dzięki którym mogłam stać się bardziej samodzielna, a mając 8 lat, ważyłam 60 kg. Moi przedszkolni opiekunowie wywalczyli dla mnie operację ścięgien Achillesa, po której zaczęłam wstawać. Wtedy nawet nie przypuszczałam, że marzenia mogą się spełnić. Myślałam że pradziadkowie to wszystko, czego mogę oczekiwać. Kiedy byłam w szkole podstawowej, pradziadek zmarł w szpitalu i zostałyśmy z prababcią same. Kompletnie się załamała. Kiedy pani Hania, przyjaciółka rodziny, przyjechała nas odwiedzić, zobaczyła zziębniętą dziewczynkę w letniej sukience siedzącą przy kobiecie, która już nawet nie wstawała z łóżka.
Na jej widok zaczęłam płakać. Błagałam ją, aby mnie tutaj nie zostawiała. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i zabrała do siebie. Wniosła mnie na czwarte piętro, wykąpała i położyła spać. Miała to być chwilowa sytuacja - czekaliśmy na zwolnienie się miejsca u sióstr zakonnych, z którymi miałam zamieszkać. Ona i jej bliscy stali się dla mnie rodziną. Każdego dnia rysowałam rysunki, przedstawiające nas wszystkich razem. Dzień, w którym dowiedziałam się, że postanowili mnie zaadoptować, był jednym z najpiękniejszych w moim życiu. Kiedy jakiś czas później udałam się do szpitala na operację biodra, którą powinnam była przejść wiele lat temu, bałam się, że zmienią zdanie, że po powrocie nie będą mnie już chcieli. A jednak oni na mnie czekali. W tym samym czasie los zadał mi kolejny cios. Moja prababcia zmarła.
Przez kolejne lata żyłam z najcudowniejszymi ludźmi. Moją rodziną. Opiekowali się mną, dbali o mnie, mówili, że jestem ich córeczką. Przeszłam kolejne operacje, stałam się bardziej samodzielna. Pragnęłam niezależności, chciałam również odciążyć moich bliskich. Zamieszkałam w internacie i uczyłam się w liceum. Tam poznałam mężczyznę, którego pokochałam całym sercem i który kilka lat później stał się moim mężem.
Dziś jesteśmy szczęśliwymi rodzicami 7-letniego Kacpra. Przeszłość rodzinna mojego męża również była burzliwa. Codziennie dziękuję Bogu za to, że postawił nas na swojej drodze, że pozwolił nam stać się swoimi bratnimi duszami i pomimo przeciwności losu, staramy się żyć jak najnormalniej. Nasz synek jest dla nas całym światem, rozświetla nasze życie i pozwala pogodzić się ze wszystkim, co w życiu przeszliśmy.
Niestety, istnieje problem, którego nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Jest to cena wózka elektrycznego - potrzebuję go, jednak jego cena, niemal 20 tysięcy złotych, jest całkowicie poza naszym zasięgiem. Ulica, przy której mieszkamy jest w tragicznym stanie - mnóstwo dziur, nie ma żadnego chodnika. Jestem aktywną kobietą - dbam o dom, opiekuję się dzieckiem, robię zakupy. Wózek elektryczny znacznie ułatwiłby moje życie, szczególnie jesienią i zimą, kiedy dodatkowe warstwy ubrań ograniczają moje ruchy, a wyjście z domu i samodzielne dostanie się do miasta staje się ogromnym kłopotem.
Wózek elektryczny jest moją szansą na to, aby realizować jako żona i mama. Wszystko, czego pragnę to normalność. Możliwość samodzielnego odprowadzenia synka do szkoły będzie spełnieniem moich marzeń. Proszę, pomóż mi tego dokonać. Z Twoją pomocą mogę zachować swoją niezależność, której tak bardzo nie chcę stracić.