Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Ocalić Natalkę przed śmiercią - pilnie potrzebna pomoc!

Natalia Kopowicz
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Immunoterpia, aby ratować życie Natalki

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Natalia Kopowicz, 13 lat
Miączyn Duży, mazowieckie
Nowotwór - Ganglioneuroblastoma IV stopień z przerzutami
Rozpoczęcie: 21 Listopada 2017
Zakończenie: 29 Stycznia 2018

Rezultat zbiórki

Kolejny cud na Siepomaga.pl mógł zdarzyć się właśnie dzięki Wam. Wspólnymi siłami udało nam się zebrać ponad pół miliona złotych, dzięki którym Natalka przeszła immunoterapię.

Dzisiaj (15 lutego 2019) pragniemy ogłosić - JEST REMISJA!

Natalia Kopowicz



Natalka jest już w domu, od września poszła do szkoły. Wszystkie ostatnie badania wychodzą doskonale! Wyniki krwi takie jak u zdrowego dziecka. Natalka nie bierze już żadnej chemii, w wakacje zeszłego roku zakończyła immunoterapię - ostatni etap walki z ciężkim nowotworem. 

Jak przekazała mama Natalki, Pani Justyna, całą terapię przeciwciałami Natalka zniosła wyjątkowo dobrze. Lekarze byli przygotowani na wszystkie powikłania, ale nasza silna wojowniczka jeszcze raz pokazała, że nowotwór jej nie złamie, że to ona pokona jego! 

I właśnie tak się stało. Są oczywiście drobne problemy, jednak po tak zaciętym, wielomiesięcznym starciu z najgorszym wrogiem Natalka i tak jest w świetnym stanie. Co prawda łapią ją infekcje, przed którymi rodzice dziewczynki starają się ją ochronić ze wszystkich sił - po przeszczepie szpiku Natalka musi na nowo nabrać odporności i przejść wszystkie szczepienia. Jeśli udało się z nowotworem, to już żaden inny przeciwnik nie jest jej straszny!

Włoski odrastają, pojawiają się małe zmartwienia typowe dla dzieci: że za wcześnie do szkoły, że chce więcej zabawy, a mniej snu wieczorem... :) Czyli właśnie tak, jak powinno być! Zero strachu o życie, zero bólu, cierpienia i szpitalnych sal. Ogłaszamy zwycięstwo! ?

Natalia Kopowicz

Dziękujemy w imieniu swoim, Natalki oraz jej bliskich. Niech dobro do Was wraca ze zdwojoną mocą!

Opis zbiórki

Nowotwór zabija moje dziecko. Mamy tak mało czasu, by wyprzedzić śmierć… Gdy usłyszałam słowo “rak” wiedziałam już, że czeka nas najtrudniejsza walka w życiu. Walka, w której mogę stracić córkę... Musiałam ukryć swoją rozpacz, chociaż wypełniała mnie po brzegi. Z przyklejonym uśmiechem na ustach powiedziałam Natalce, że damy radę. Że razem pokonamy tego potwora… Wiem jednak, że sami sobie nie poradzimy. Na córeczkę nie działa już chemia, rak nie odpuszcza. Ostatnią nadzieją jest immunoterapia, musi rozpocząć się natychmiast!

Błagam, pomóżcie nam zdążyć, pomóżcie ocalić Natalkę przed śmiercią…

Noc, cisza - we wszystkich oknach zgasły już światła. Patrzę na śpiąca Natalkę: odrastające po chemioterapii włoski są gęstsze i ciemniejsze, niż te poprzednie. Kiedyś Natalka miała piękne, długie blond włosy… Sama zadaję sobie pytanie pytanie – kiedy to wszystko się zmieniło? Kiedy skończyło się szczęśliwe życie i dlaczego ta tragedia spotkała właśnie nas?

Natalia Kopowicz

Nasza historia zaczęła się banalnie. Dom, szczęśliwe małżeństwo, dwójka dzieci. Natalka skończyła właśnie pierwszą “klasę” w przedszkolu, a jej rozbrykany brat Dawidek miał dopiero roczek. Kiedy córeczka zaczęła narzekać na ból brzucha, do tego doszła temperatura i wymioty to pomyślałam, że to zwykłe zatrucie. Była niedziela, pojechaliśmy na Izbę Przyjęć do najbliższego szpitala. Tam okazało się, że to zapalenie wyrostka robaczkowego. Odesłano nas do szpitala wojewódzkiego. Czy wtedy pomyślałam, że nasze życie zaraz się zmieni, że wszystko, co piękne pryśnie jak bańka mydlana? Oczywiście, że nie. Człowiek wypiera czarne wizje. Myślałam, że będzie operacja, dłuższy pobyt w szpitalu, dłuższa rekonwalescencja… Bałam się o córkę, ale wierzyłam, że zaraz wyzdrowieje. Był przecież jeszcze miesiąc wakacji. Byłam pewna, że przed rozpoczęciem roku szkolnego Natalka dojdzie do siebie...

To właśnie wtedy skończyło się dawne życie. Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że to nie wyrostek... W prawym nadnerczu wykryto guz. Przewieziono nas do Dziecięcego Szpitalu Klinicznego w Warszawie. Kolejne badania, kolejne godziny oczekiwania pomieszanego z rozpaczą i modlitwą i tylko jedna myśl w głowie: byle to nie był rak... Natalka przeszła operację usunięcia guza, pobrano materiał do kolejnych badań, założono dojście centralne Browiak. Z duszą na ramieniu czekaliśmy na wyniki. Lekarze od początku założyli, że to może być guz nowotworowy, chociaż ja miałam nadzieję do końca…

Natalia Kopowicz

Okazała się złudna. Ogromna rozpacz, bo potwierdziły się założenia lekarzy: ganglioneuroblastoma nadnercza prawego, IV stopień zaawansowania klinicznego, złośliwy nowotwór dziecięcy, przerzuty do węzłów chłonnych i kośćca: guz przy lewym oczodole, kości klinowej i ciemieniowej. Wszystko działo się tak szybko, że nie było nawet czasu na załamanie się. Trafiłyśmy do Kliniki Onkologii Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Już następnego dnia Natalka rozpoczęła ciężką chemioterapię...

Od tej pory szpital stał się naszym domem. Badania, konsultacje, wyniki... Godziny zamieniały się w dni, dni w tygodnie, a te w miesiące. Chemia, radioterapia, immunoterapia – słowa do tej pory znane z telewizji nagle stały się naszą codziennością. Pielęgniarki zostały ciociami Natalki, mamy dzieci z sąsiednich łóżek moimi powiernicami i towarzyszkami niedoli. Córeczka bardzo źle znosiła leczenie. Początkowo wydawało się, że po kolejnej dawce będzie mogła choć na krótko wrócić do domu. Niestety, życie pisze inne scenariusze. Liczne infekcje, powikłania hematologiczne, zakażenie układu moczowego, anemizacja, małopłytkowość. Natalka kilkakrotnie wymagała przetaczania preparatów  krwiopochodnych. Starałam się być silna, mimo że wszędzie wokół było czuć zapach śmierci. Widziałam ją w zrezygnowanych oczach dzieci i śmiertelnie przerażonych oczach rodziców.

Natalia Kopowicz

“Mamusiu, dlaczego wypadają mi włoski?” - gdy Natalka zadała to pytanie, strach o jej życie zwyciężył. Łzy napłynęły do oczu, bo zdałam sobie sprawę, że to dzieje się naprawdę. Że śmierć chce zabrać mi córkę. Obraz łysych główek innych dzieci już nie raził. Moje roześmiane, psotne dziecko nagle dołączyło do grona małych wojowników, ramię w ramię walczących z potężnym przeciwnikiem.

Były dni, kiedy Natalka tylko spała, nie chciała rozmawiać i trzeba było włączyć żywienie pozajelitowe. Pomyślałam: ile banalnych problemów mieliśmy do tej pory… Tak bardzo chciałam wrócić do dawnego życia. Święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc, urodziny Natalki - wszystkie w szpitalu, bo oddział onkologii stał się naszym drugim domem. W styczniu 2017 po cyklu chemioterapii lekarze zdecydowali o przeszczepie komórek macierzystych. Wypadłyśmy z protokołu, bo po jego przejściu nie było regresu choroby. Trzeba było szukać innego ratunku.

W Lublinie pobrano Natalce komórki macierzyste, wdrożono megachemię i wykonano przeszczep. Potem znów trafiłyśmy do Centrum Zdrowia Dziecka. I znów chemia, radioterapia… Natalka prawie rok spędziła z dala od domu, szkolnych kolegów i beztroskiego świata dzieciństwa. Schudła, straciła włoski, zmieniła się… W jej oczach pojawiła się powaga i pewien rodzaj dorosłości, który nigdy nie powinien pojawić się u tak małego dziecka. To wszystko sprawił rak...

Natalia Kopowicz

Od lipca jesteśmy w domu. Jeździmy do Warszawy na konsultacje, badania, wyniki. Przeszłyśmy cały protokół postępowania w przypadku tego typu nowotworu dziecięcego, została nam tylko jedna nadzieja, szansa, że tym razem uda się pokonać raka. Natalka została zakwalifikowana do programu immunoterapii. W jej przypadku to ostatnia szansa na życie! Niestety, po zmianie przepisów terapia nie jest w pełni refundowana. Żeby ją rozpocząć, potrzebujemy ogromnej sumy. Nie mamy tyle i nawet jeśli wszystko sprzedamy, to będzie za mało. Błagamy o pomoc, bo nie mamy innego wyjścia. Pomóżcie uratować nasze ukochane dziecko...

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki