Chora na raka mama walczy o zdrowie swojej córeczki❗️Daj Oliwii nadzieję...

Intensywna terapia neurorehabilitacyjna
Zakończenie: 18 Września 2020
Opis zbiórki
W każdym z nas jest moc czynienia dobra. Wystarczy jeden dobry człowiek, by pojawiła się nadzieja… Mimo całego bólu i strachu, dzięki Wam wciąż mam nadzieję. Wierzę, że pokonam raka i będę mogła dalej opiekować się moją ciężko chorą córeczką. Dziś jednak ponownie proszę o pomoc dla Oliwki. Poznaj jej historię i pomóż nam walczyć o każdy dzień…
To także dzięki pomocy wielu Pomagaczy Oliwka przeszła w Barcelonie operację na rdzeniu kręgowym w Barcelonie. Już kilka dni później, po 10 latach, zaczęła odczuwać i zgłaszać potrzeby fizjologiczne! Dla nas to cud, a dla Oliwki ogromna ulga - nie musi już nosić pampersów. To także nadzieja, że córeczka będzie chodzić!
Niestety, właśnie w Barcelonie dowiedzieliśmy się, że z 8 operacji, które w Polsce przeszła Oliwka, aż 4 z nich były niepotrzebne. Mało tego - tylko pogorszyły jej stan… Staramy się o tym nie myśleć, odciąć przeszłość grubą kreską i skupić się na tym, co jest teraz. Nasze nowe życie zaczęło się od operacji w Barcelonie i teraz walczymy o to, by było dla Oliwki jak najlepsze. W końcu znamy właściwą diagnozę…
Choroba Oliwii atakuje głównie osoby starsze, dlatego większość lekarzy jej nie rozpoznaje. Przez długie lata córka była leczona jak dziecko z porażeniem mózgowym, a nie powinno tak być. Właśnie dlatego jej stan był tak poważny… Teraz jesteśmy w końcu na dobrej drodze. Po operacji Oliwka wymaga intensywnej rehabilitacji w ośrodku. Jesteśmy tu razem i walczymy o każdy dzień. To jednak nie wszystko…
Niedawno wykryto u mnie nowotwór - czerniaka. Po operacji i chemioterapii miałam nadzieję, że będzie dobrze. Niestety, są przerzuty. Staram się na tym nie skupiać, bo myśl o tym, co będzie z moimi dziećmi, jeśli mnie zabraknie, paraliżuje. Mówią, że jestem twarda i staram się taka być. Skupiać się na rehabilitacji Oliwki, a nie na raku. Jednak na to, co dzieje się w środku, nie mam wpływu. Natrętne myśli przychodzą nieproszone, czasami siada już psychika, łzy same napływają do oczu. To silniejsze od człowieka… Choć mogę rozmawiać i starać się, by nic nie było widać, w środku ból rozdziera serce.
Staram się, dla Oliwki. Jesteśmy w ośrodku, gdzie to moja córka jest najważniejsza, Tu mamy zadania, skupiam się na nich, na opiece nad Oliwią. Tu nikt nie płacze i się nie lituje, to daje mi siłę do walki! Sama jednak nie wygram. Znalazłam w sobie odwagę, by znów poprosić o pomoc dla Oliwki, bo ona ma przed sobą przyszłość!
Mój 14-letni syn powiedział ostatnio, że wcześniej chodziliśmy po cierniach, borykająć się z chorobą Oliwii. Dziś chodzimy już po kamieniach, bo naszą rodzinę zaatakował rak. Ale będziemy w końcu biegać po piasku! Mocno w to wierzę, przecież w końcu musi być dobrze, w końcu limit nieszczęść musi się wyczerpać… Z Twoją pomocą to będzie możliwe!
Marzena, mama Oliwki