Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Wypadek odebrał mi sprawność! Mam jedną szansę, by odmienić los...

Paweł Piegzik
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Proteza nogi - szansa na normalne życie

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja VOTUM
Paweł Piegzik, 49 lat
Libiąż, małopolskie
Stan po wypadku - amputacja nogi
Rozpoczęcie: 11 Września 2019
Zakończenie: 4 Listopada 2019

Opis zbiórki

Z pokolenia na pokolenie w górniczej rodzinie. Wychowany w oparciu o zasady i ponadczasowe wartości. A później jedna minuta, która miała wpływ na wszystko, co wydarzyło się później. Kilka chwil i wypadek, który przekreślił przyszłość. 

Przez 20 lat bezpiecznie zjeżdzałem pod powierzchnię. Od zawsze powtarzano, że to ogromne ryzyko, lata pracy sprawiły, że się zwyczajnie się do niego przyzwyczaiłem. Nie bacząc na to, co mówią inni, codziennie podejmowałem nowe wyzwanie. To była ciężka fizycznie praca, ale niezwykle satysfakcjonująca. Czasem, po wielu godzinach wracałem wykończony. Nawet przez chwilę nie zastanawiałem się nad tym, co by było, gdybym wybrał inny zawód. To było jak życiowe powołanie. 

Paweł Piegzik

To był maj zeszłego roku. Wiosna, mnóstwo planów i energii do działania. W takich momentach robi się mnóstwo planów na bliższą i dalszą przyszłość. Aż w końcu wszystko nagle stanęło w miejscu, bieg wydarzeń całkowicie się zmienił. Moment samego wypadku pamiętam jak przez mgłę. Bryła węgla nagle oderwała się od ściany i upadła prosto na mnie. Nie miałem nawet sekundy na reakcję. Nie zdążyłem uskoczyć, każdy, kto pracuje w kopalni wie, że na podjęcie decyzji czasu zwykle jest zbyt mało. Zabolało, ale jeszcze przez chwilę myślałem, że to nic takiego. Zostałem przewieziony do szpitala. Całkowicie przytomny. Całkowicie świadomy. Wtedy jeszcze miałem nadzieję na pozytywne zakończenie. 

Leczenie się przedłużało, nic jednak nie wskazywało na tragiczne zakończenie. Któregoś dnia usłyszałem, że wdało się zakażenie. Lekarze nie pozostawili żadnych wątpliwości, konieczna była amputacja. Od tego czasu w życiu zrobiło się pod górkę. Byłem zdruzgotany! Całe życie, wszystkie dotychczasowe plany po prostu legły w gruzach. Nagle, uporządkowany świat, który uparcie tworzyliśmy całą rodziną, został zniszczony. Nie ukrywałem, to był dla mnie ogromny cios. Dla kogoś, kto zawsze był aktywny, zawsze w ruchu, to coś nie do pomyślenia. A później zdałem sobie sprawę z przerażającej wizji: już nigdy nie zabiorę mojego synka na boisko, by nauczyć gry w piłkę. nie pobiegnę za nim w pogoni za dziecięcą beztroską na placu zabaw. 

To nie koniec problemów: jestem jedynym żywicielem rodziny. Nagle, cała familia została bez środków do życia, bez perspektyw. Mnóstwo czasu zajęło nam przywrócenie wszystkiego do nowego porządku. Nie byłem gotowy na taką zmianę. Na to, że już zawsze będę kuśtykał na jednej nodze o kulach, obciążając przy tym nie tylko ręce, ale też zdrową nogę. Kilkaset metrów to maksymalny dystans, który mogę pokonać. Na więcej mnie nie stać. To zbyt wiele, a do niedawna nie było dla mnie czegoś takiego jak “za daleko”. Każdego dnia mierzyłem się z nowymi przeszkodami i wyzwaniami. Przede mną kolejne, być może najważniejsze, walka o protezę. To dla mnie szansa na odzyskanie części utraconej sprawności. Możliwość samodzielnego przemieszczania, pożegnanie kul to dla mnie na razie odległe marzenie. Cena mojej sprawności jest poza zasięgiem - to ponad 100 tysięcy złotych! Tylko Ty możesz mi pomóc, tylko Ty możesz przywrócić mi nadzieję na lepsze jutro. Muszę walczyć - dla siebie, dla synka, dla mojej rodziny. By jeszcze znaleźć pracę, by bez obaw o kolejny dzień otwierać oczy o poranku. 

Jestem zwykłym człowiekiem, nie mam wielkich potrzeb. Marzę o tym, by zapewnić sobie i rodzinie stabilizację. Móc wychowywać syna jako tata na pełen etat. Wiem, że wiek będzie powodował, że każdego dnia z jedną nogą będzie coraz ciężej. Aż w końcu ciało się podda, a mnie będzie czekał wózek. To będzie dla mnie koniec! Proszę, pomóż mi, pomóż mojej rodzinie. Tak bym jeszcze raz mógł zabrać ich na wakacje. Żeby wypadek i jego konsekwencje były tylko przykrym wspomnieniem. 

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki