Straszliwa choroba zabrała Piotrowi sprawność i córkę... Nie pozwólmy mu stracić nadziei!

roczna rehabilitacja oraz opieka pielęgniarska
Zakończenie: 8 Czerwca 2019
Opis zbiórki
Informacja o chorobie Piotra była dla naszej rodziny jak grom z jasnego nieba. Z mężczyzny w pełni sił stał się zależnym od innych człowiekiem, który codziennie musi ćwiczyć, żeby utrzymać sprawność. Nie poddamy się, dopóki jest w nas nadzieja na spotkanie Piotra z córeczką, której nie widział od kilku lat.
Piotr zawsze był bardzo pracowity i samodzielny, kochał podróże i sport. Gdy byliśmy w potrzebie pomagał nam, jak tylko mógł. Dlatego wczesne objawy choroby potraktowaliśmy jako przemęczenie. Do głowy nam nie przyszło, że kryje się pod nimi śmiertelna choroba. Diagnoza lekarzy była dla nas nie do przyjęcia. Stwardnienie rozsiane - początkowo nawet nie wiedzieliśmy, co to jest. Być może dlatego, że 19 lat temu mało kto słyszał o takiej chorobie. Z czasem poznaliśmy jej okrutne oblicze - ten potwór zabija, dzień za dniem odbiera wszystko, by ostatecznie zabrać ostatni oddech...
Jednak Piotr, mimo postępującej choroby, starał się żyć normalnie. Dostał skrzydeł, kiedy dowiedział się, że zostanie tatą! Pojawienie się Tary na świecie dodało mu sił do walki ze stwardnieniem rozsianym. Starał się uczestniczyć w życiu córki i pomagać na ile mógł, będąc już wtedy na wózku inwalidzkim. Wszystko się zmieniło trzy lata temu, kiedy stracił możliwość widywania się z córeczką. To był dla niego cios, silniejszy nawet niż choroba. Początkowo stracił nadzieję i chęć do życia... Nie mogliśmy się z tym pogodzić i rozpoczęliśmy walkę o życie naszego syna. Piotr zrozumiał wtedy, że nie może się poddać i dalej ma dla kogo żyć! Stwardnienie rozsiane to jednak brutalny przeciwnik, z dnia na dzień zabiera mu sprawność. Pomimo rehabilitacji Piotr przestał wychodzić z domu, a jego cały świat można zamknąć w jednym pokoju...
Obecnie doszło do tego ropne zapalenie płuc, które przykuło Piotra do szpitalnego łóżka. Lekarze cały czas walczą, aby syn wyszedł z tego jak najszybciej. Już dwukrotnie miał ściąganą ropę z płuc, bardzo cierpi, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie... W ciągu najbliższych tygodni dowiemy się, jaka bakteria jest w jego płucach i jak go najszybciej wyleczyć. Jeśli po wyjściu do domu mój syn nie zacznie być od razu rehabilitowany, to starania o utrzymanie go w sprawności i lata ćwiczeń spełzną na niczym. Już widzę, jak przez te trzy miesiące pobytu w szpitalu Piotr osłabł. Nie ma teraz prowadzonych żadnych ćwiczeń, a każdy dzień oddala go od jak największej sprawności i od tego, że jeszcze zobaczy ukochaną córeczkę... W naszej tragedii pojawiła się jednak iskierka nadziei! Piotr ma możliwość zakwalifikowania się do nowoczesnego programu leczenia, który powoduje poprawę stanu zdrowia chorych na stwardnienie rozsiane. Aby móc z niego skorzystać, syn musi odzyskać siłę i wyjść ze szpitala...
Jako matka nie potrafię sobie wyobrazić cierpienia, jakie przeżywa mój syn przez brak kontaktu z własnym dzieckiem. Dodatkowo nie może tak po prostu zobaczyć się z Tarą, bo jest więźniem własnego ciała. Dlatego tak bardzo proszę, aby pomogli nam Państwo uzbierać kwotę, która zapewni Piotrowi roczną rehabilitację i pomoc pielęgniarki. Stajemy się z mężem coraz starsi i brakuje nam sił w opiece nad synem. Zrobimy jednak wszystko, żeby Piotr znowu mógł usiąść na wózek inwalidzki i zobaczyć się z jedynym dzieckiem. Sami nie damy rady uzbierać kwoty, która jest dla nas nieosiągalna. Jestem pełna nadziei, że nie pozostawią nas Państwo skazanych na bezczynne patrzenie, jak Piotr powoli odchodzi...
Urszula, mama Piotra