Ostatnia szansa, by celnie trafić w raka

badania genetyczne, które pozwolą na wdrożenie leczenia ostatniej szansy
Zakończenie: 14 Lipca 2016
Opis zbiórki
Ogromny spadek masy ciała w krótkim czasie, daje wiele do myślenia. Kiedy w takiej sytuacji pojawia się ból w klatce piersiowej, robi się już niebezpiecznie. We wrześniu 2015 roku, leki przeciwbólowe przyjmowane przez 6 miesięcy przestały przynosić skutek.
Koniec czekania, na coś, co tak naprawdę od dłuższego czasu powinno wzbudzić obawy. Andrzej myślał, że będzie silniejszy, niż choroba, że uda się mu ją przechytrzyć. Niestety nie tym razem. Lekarz rodzinny przeczuwał, że nie jest dobrze. Było fatalnie. Szczegółowe badania wyjaśniły, te 6 miesięcy złego samopoczucia. Nastąpił dzień, w którym Andrzej wchodził do gabinetu lekarskiego jak do sali przed najważniejszym egzaminem w życiu. Wynik tego egzaminu okazał się śmiertelnie zły.
Diagnoza – nowotwór złośliwy wpustu żołądka! Andrzej przyjął to po męsku, bez rozpaczy, ale z dużą nadzieją na to, że to jeszcze nie koniec jego życia, że jeszcze można zawalczyć i wygrać. Kolejne badania, diagnozy, informacje, sukcesywnie studziły ten zapał. Wraz z kolejną wizytą, kolejny cios – liczne przerzuty, do węzłów chłonnych i do nadnerczy. Taki wynik badania jest do zniesienia w obecności lekarzy, którzy cały czas zastanawiają się, jakie podjąć działania, jak ratować. Tylko że potem trzeba wyjść ze szpitala, na ulicę, wsiąść do samochodu i pojechać do domu, z kartką w ręce, która kończy życie. Andrzej został wykluczony z leczenia operacyjnego. Stracił największą szansę na to, że uda się pozbyć raka, że lekarze usuną to, co od miesięcy zjadało go od środka. Chemioterapia okazała się jedyną alternatywa. Andrzej przyjmował cykle przez 6 miesięcy, z nadzieją, że rak ustąpi. Ustąpił! Leczenie przyniosło efekt na tyle dobry, że badania obrazowe tomografem otworzyły drogę na salę operacyjną.
Teraz będzie już lepiej. Lekarze podczas operacji usuną nowotwór i powiedzą, że wszystko będzie dobrze. Oczami wyobraźni Andrzej widział właśnie taki scenariusz. Niepotrzebnie się nastawiał, niepotrzebnie wymyślał scenariusze, bo to, co miało się za chwilę stać, miało odebrać wszystkie chęci i podciąć dopiero co rozpostarte skrzydła. Na sali operacyjnej lekarze rozpoczęli zabieg mający na celu resekcję żołądka, który równie szybko został przerwany. Sytuacja po otwarciu pacjenta okazała się trudniejsza niż by mogło się wydawać. Tomograf nie wychwycił licznych przerzutów do węzłów chłonnych i dał ulotną nadzieję, że uda się zoperować Andrzeja.
Znów smutny powrót do domu, jeszcze gorszy niż ten poprzedni, bo bez prognoz i szans. Kolokwialnie mówi się, że zapadł wyrok śmierci, tylko że w przypadku Andrzeja wyrok jest faktem. Jeśli nie uda się podjąć alternatywnego, a przede wszystkim celnego leczenia Andrzej umrze. Lekarze rozkładają ręce, bo wyniszczony organizm nie wytrzyma nietrafionego strzału. Chemioterapia dokonała spustoszenia, nowotwór dokonuje go nadal. Aby zaryzykować ostatnią próbę walki z rakiem, cios trzeba wymierzyć niezwykle precyzyjnie, stąd potrzeba przeprowadzenia skomplikowanych badań genetycznych.
Testy wielogenowe, bo o takie konkretne badanie chodzi, wykonywane są po to, by znaleźć geny kierujące rozwojem danego typu nowotworu, ale także po to by, sprawdzić, czy istnieją mutacje genów, które mogą powodować odporność organizmu na leki celowane.
Takie badanie to dla Andrzeja jedyna szansa. Do wojny musi się przygotować skrupulatnie, gdyż strzał będzie tylko jeden. Kwota, którą musimy uzbierać, jest niewielka w porównaniu z korzyściami, jakie może przynieść badanie. Dajmy Andrzejowi szansę na podjęcie właściwego, tym razem leczenia i nie pozwólmy na kolejne rozczarowanie.