Mam tylko tydzień... To ostatnia szansa na uratowanie ręki!

operacja rekonstrukcji splotu ramiennego i przeszczepu nerwów
Zakończenie: 26 Lutego 2019
Opis zbiórki
Proszę, błagam o uwolnienie od bólu. Moja codzienność stała się gehenną nie do zniesienia...
Lewa ręka jeszcze kilka miesięcy temu służyła mi do pracy. Mogłam dzięki niej wykonywać zabiegi kosmetyczne i masaże, uczciwie zarabiając na życie. Niestety, feralna operacja, którą przeszłam w listopadzie ubiegłego roku, zniszczyła moje zdrowie i sprawność. Z powodu uszkodzonych nerwów, lewa ręka w tej chwili jest całkowicie bezużyteczna, a w dodatku powoduje rozdzierający, trudny do opisania ból… Mam na imię Aneta i mam okropnie mało czasu… W Polsce lekarze bezradnie rozkładają ręce, a jedynym dla mnie ratunkiem jest zaplanowana na 27 lutego kosmicznie droga operacja w Niemczech…
Nie pamiętam już, jak wygląda życie bez bólu. Jak to jest zwyczajnie zasnąć wieczorem i przespać całą noc bez budzenia się co 2 godziny. Nie musieć łykać garściami tabletek przeciwbólowych. Cieszyć się z posiadania ręki, a nie myśleć o jej odrąbaniu…
Choruję na neurofibromatozę, genetyczne schorzenie objawiające się licznymi guzkami i guzami nowotworowymi na ośrodkowym obwodowym układzie nerwowym. Z tego powodu w październiku 2015 roku przeszłam operację usunięcia guza z kanału kręgowego na poziomie L3. Wszystko skończyło się dobrze, dlatego bez większych obaw przygotowywałam się do kolejnej, 3 lata później. Miało to być bardzo bezpieczne usunięcie nerwiaka z szyi. Wjeżdżając na salę operacyjną, chyba jeszcze zdążyłam lewą ręką poprawić sobie koszulę szpitalną. Nie spodziewałam się, że to będzie ostatnia czynność tej ręki w moim życiu…
Podczas operacji dochodzi do uszkodzenia splotu ramiennego. Budzę się, a ręka nie chce mnie słuchać… Nie tak miało być. Pada diagnoza: porażenie odwodzenia i zgięcia ramienia, zgięcia łokcia, brak czucia okolicy barku, ramienia i kciuka. Moja lewa ręka zwisa bezwładnie i według lekarzy tak ma już zostać na zawsze… Chcę krzyczeć, uderzać z bezsilności we wszystko, co jest dookoła. Słyszę w głowie wielki huk — to właśnie roztrzaskuje się moje życie. Plany, marzenia, pasje… Wszystko przepada. Zostaję z bezwładnym kawałkiem ciała i potwornym bólem, który powoduje.
Zostałam zostawiona sama sobie i w ogromnej rozpaczy zaczęłam szukać pomocy. Tylko jedna rehabilitantka podjęła się pracy ze mną. Mimo potężnego bólu staram się walczyć z przykurczami i zanikiem mięśni, ale efekty nie są zbyt powalające. Jedynym ratunkiem jest operacja u wybitnego specjalisty dra Jorga Bahma w klinice Aachen w Niemczech. Na konsultacji 30 stycznia wlał w moje serce nadzieję, której nie widziałam od miesięcy. Doktor powiedział, że moją rękę da się jeszcze naprawić, m.in. przeszczepiając uszkodzone nerwy, ale największą trudnością jest czas i pieniądze.
Operacja musi odbyć się jak najszybciej, póki jeszcze z tymi nerwami da się cokolwiek zrobić. Najbliższy wolny termin to 27 lutego i tu się, niestety pojawia drugi problem. Operacja kosztuje astronomiczną kwotę — ponad 24 tysiące euro… Pieniądze, których po prostu nie mam, dlatego proszę o pomoc.
Jeśli nie zbierzemy środków, termin przepadnie. Trzeba będzie ustalić kolejny, pewnie za 2-3 miesiące. Każdy dzień zwłoki to wyrok dla mojej ręki. Naprawdę nie mogę już dłużej czekać… Dostałam kilka dni temu orzeczenie o niepełnosprawności — całkowicie niezdolna do pracy. Nie chcę do końca życia być ciężarem dla innych i egzystować ze skromnej renty. Bez tej operacji, mój los jest przesądzony, a dni, które przede mną, stracą jakikolwiek smak. Proszę, pomóż mi uciec przed bólem i odzyskać sprawność w ręce. O niczym innym teraz nie marzę…
Aneta