Potrzebuję operacji

Zakończenie: 17 Listopada 2014
Rezultat zbiórki
Bardzo dziękuję państwu za pomoc w realizacji celu i darczyńcom, bo bez tej pomocy tak szybko operacja by się nie odbyła.
Syn przeszedł operację 29 listopada 2014, przebiegła bez komplikacji i co najważniejsze UDAŁA SIĘ :) Teraz praktycznie nie krzyżuje nóg i codzienna pielęgnacja stała się łatwiejsza i na pewno mniej uciążliwa dla syna. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że dzięki państwu nasz syn jest o jeden krok bliżej kolejnego celu, jakim jest usamodzielnienie się :) Jeszcze raz bardzo, ale to bardzo dziękujemy i ściskamy wszystkich, co nam pomogli.
Opis zbiórki
Był pogodnym i szczęśliwym dzieckiem. Rozwijał się prawidłowo i każdego dnia dawał powody do radości dumnej mamie. Uśmiech z jego twarzy nie znika do dzisiaj, jednak od dnia tragicznego wypadku nie jest już tym samym chłopcem...
Niespełna wówczas 2-letni Robert nad ranem wymknął się z domu na ogromne podwórze. Niestety, o własnych siłach już z niego nie wrócił. Oddalone o 200 metrów stawy dla małego bezbronnego chłopczyka stały się niemal śmiertelnie niebezpieczne. Gdyby nie wujek i jego czujne oko, być może już by go z nami nie było... To była chwila... na palcach jednej dłoni wyliczone sekundy, które odmieniły jego życie na zawsze... Dzisiaj, już kilka lat od wypadku, mama Roberta walczy, aby zmienić zdarzeń pęd, aby złamać los i z całych sił przywrócić normalność w życie 8-letniego chłopczyka.
Rodzice w ogromnym szoku, roztrzęsieni przewieźli nieprzytomnego wówczas chłopca do pobliskiego ośrodka zdrowia, a stamtąd wszystko potoczyło się ekspresowo. Choć lekarze nie dawali złudzeń i każdego dnia przygotowywali nas na niemalże pewną śmierć, a następnie na roślinkę, wiara, ogromna miłość i nieustające wsparcie wyrwały chłopca ze szponów śmierci. Robert jest cudem, wygrał szansę na życie, na którą lekarze nie dawali większych nadziei. A teraz, każdego dnia walcząca mama stara się, aby jego życie stało się zwykłe, normalne jak każdego ośmiolatka. Choć droga niełatwa i różami nieusłana, przynosi niewielkimi krokami kolejne małe sukcesy. Po zabiegu podcięcia ścięgien Achillesa Robert nauczył się stawiać całą stopę, a chód na paluszkach stał się tylko wspomnieniem. W tej chwili do samodzielnego spaceru niezbędne jest wykonanie zabiegu adduktoromii na ścięgnach zlokalizowanych w pachwinach, aby podczas stawiania kroków nie wypychał kolan przed stopy.
W wyniku stresu pourazowego chłopiec stracił mowę. Niewielu potrafi w tej ciszy usłyszeć bezgłośne wołanie o pomoc. Nadzieja i w tym przypadku nie opuszcza jego najbliższych. „Wierzymy, że złe wspomnienie nieszczęśliwego wypadku kiedyś opuści główkę Roberta, a wtedy na cały głos wykrzyczy swoje ogromne szczęście" - wspomina mama. Wykonanie zabiegu podcięcia mięśni poudzia jest konieczne. Dla nas niewielki, skromny gest, dla Roberta szansa na nową przyszłość.