Oddać życie Tobiasza we własne ręce

Przedłużenie ramienia w USA u Dr Paleya, mięśniowo - elektryczna proteza ręki
Zakończenie: 5 Września 2018
Opis zbiórki
Tobiasz mógłby dzisiaj być zwyczajnym 13 letnim chłopcem, który cieszy się życiem, chodzi do szkoły i z niezmąconym spokojem żyje, jak jego rówieśnicy, dzieląc czas pomiędzy naukę i zabawę. Mógłby jeździć na rowerze, planować wakacje nie myśleć o tym, że jego życie w czymkolwiek odbiega od życia innych chłopców w jego wieku. Stało się inaczej. Tobiasz przyszedł na świat inny i od samego początku wiadome było, że jego życie nie będzie tak beztroskie, jak powinno być.
Chłopiec urodził się bez ręki, dorastał bez niej i całe jego przyszłe życie mogłoby się toczyć w cieniu tego kalectwa, gdyby nie pewna mała szansa, która ukazała się na horyzoncie jakiś czas temu. To ona spowodowała, że o niczym innym nie potrafi myśleć w momencie, gdy jego największe marzenie jest w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Aby Tobiasz mógł być zdrowym normalnym chłopcem, musi pokonać dwie bariery. Pierwszą są pieniądze a drugą, wrażliwość na nikiel, którego organizm chłopca nie toleruje.
Mięśniowo – elektryczne ramię, to dla dziecka z wrodzoną amputacją ręki, jedyna szansa na to, by odzyskać jej funkcjonalność. Chłopiec marzy o tym, by dzięki takiej transformacji, zyskać to o czym nie przestaje myśleć od dawna – normalność.
Niestety na pozór proste rozwiązanie, niesie za sobą, jak zwykle bywa w takich przypadkach, wielki problem. Kikut kończyny, z którym Tobiasz żyje od urodzenia, jest za krótki na to, by proteza mogła spełnić swoje zadanie. Co to oznacza? Że marzenia chłopca skończą się tylko na chwilowej euforii i nadziei? W Polsce pewnie na tym by się skończyło, ale na świecie są ludzie, dla których nie ma barier. Takim człowiekiem jest Dr. Paley. To on przyszedł z pomocą, kiedy inni już rozkładali ręce. Dzięki niemu Tobiasz swoje ręce też będzie mógł kiedyś rozłożyć, jeśli zdołamy mu pomóc.
Pierwszym pomysłem, jaki w tym wypadku przychodził do głowy lekarzom, było przedłużenie ręki chłopca, do długości, jaka pozwoli mu przyjąć ten piękny prezent od losu, w postaci zdrowej ręki. Tutaj właśnie pojawił się problem nie do przejścia. Nikiel i silna alergia z nim związana wykluczyła wszelkie możliwości zastosowania klasycznych gwoździ ortopedycznych i drutów. 5 cm – tyle właśnie dzieli chłopca od normalnego życia. Tak niewiele, a jednocześnie tak dużo. W Polsce nikt nie miał na to pomysłuy. Setki kilometrów przejechaliśmy, szukając cienia szansy, wiele szpitali, konsultacji i zawsze ten sam brak nadziei w oczach Tobiasza, po kolejnych negatywnych opiniach lekarzy – wspomina mama chłopca.
W końcu przyszła upragniona odpowiedz z USA. Wykorzystałbym gwoździe ortopedyczne pokryte hydroksyapatytem. Zwykłe pokrywane hydroksyapatytem gwoździe ortopedyczne mają pokrytą jedynie część gwintowaną, która idzie do wnętrza kości i normalnie nie są dostępne druty pokrywane hydroksyapatytem. W tym przypadku potrzebuje on, gwoździ ortopedycznych, jak i drutów. U nas tutaj ten produkt jest dostępny – pisał doktor a ta chłodna ocena, dała rodzinie największą szansę, jaką Tobiasz będzie miał w życiu. Gwoździe i druty są nie tylko pokryte w części, która znajduje się wewnątrz kości, ale pokrycie hydroksyapatytem rozciąga się na zewnątrz skóry. W ten sposób, płyny organiczne i tkanki są wystawione na kontakt tylko z hydroksyapatytem, który jest pokryciem typu fosforanu trójwapniowego i brak ekspozycji na nikiel – czytamy dalej w zaleceniach Doktora.
To wszystko jest wykonalne i nie trzeba się poddawać, bo kiedy nie ma wyjścia, kwestią czasu jest to, aż znajdzie się człowiek, który wymyśli alternatywę. Tak stało się tym razem. Niestety ta możliwość kosztuje niewyobrażalne pieniądze. Szansa może zostać wykorzystana jedynie wtedy, kiedy uda się zgromadzić potrzebne środki i wyjechać. Co to oznacza dla samego Tobiasza? Skomplikowaną operację i 100 dni cierpliwego czekania na jej efekt. Tyle będzie trwało, należyte przystosowanie kikuta. Chłopca to nie zraża, bo na te 100 dni walki czekał już 13 lat, i doskonale wie, że to, co w jego życiu może się niebawem przytrafić, warte jest każdego poświęcenia i wszystkich pieniędzy.
Dla tego młodego człowieka, który dopiero wkracza w życie, jest to jedyna szansa, by iść przez nie dalej, bez piętna kalectwa, o którym nie da się zapomnieć nawet na chwile. Prozaiczne rzeczy dnia codziennego, mogą być wreszcie wykonalne. Zawiązanie bytów, kąpiel, jedzenie sztućcami, to wszystko może stać się rzeczywistością.
Zdrowy człowiek nie jest świadomy tego, jak wiele barier musi każdego dnia pokonywać człowiek, który ma tylko jedną rękę. Jak trudno się ubrać, spakować plecak, zrobić kanapkę. Życie skazane na inwalidztwo może wreszcie wskoczyć na właściwe, pełnosprawne tory.
Do wszystkich statków na morzu, do wszystkich portów. Do krewnych, przyjaciół i nieznajomych. Do ludzi o głębokiej empatii i wrażliwości, którzy mogliby wesprzeć perspektywę lepszej przyszłości mojego syna – pisze mama chłopca. Nie zostawmy ich z tym samych. Sprawmy, by Tobiasz w nadchodzącym roku, dostał najwspanialszy prezent, jaki można otrzymać – własne życie, we własne ręce.