Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Serce Antosia

Antoni Pałubicki
Zbiórka zakończona
Antoni Pałubicki
Człuchów, pomorskie
Rozpoczęcie: 2 Stycznia 2014
Zakończenie: 17 Lutego 2014

Rezultat zbiórki

Antoś urodził się 12 lutego 2014 r. o 4:17 przez cesarskie. Ważył 3280 g, miał 50 cm i lekarze mówili, że jest silny :) Operacja była zaplanowana na 19 lutego i odbyła się zgodnie z planem. 3 dni przed operacją rodzice ochrzcili synka w klinice.

Antoni Pałubicki

Operacja trwała 7 godzin. Tydzień po operacji lekarze zamknęli klatkę piersiową Antosia. Przed przeniesieniem z IT na kardiologię Antoś miał podłączone ECMO, żeby troszkę wesprzeć serduszko po operacji. Ale z dnia na dzień coraz więcej kabelków można było odłączyć. 8 dnia po operacji Antoś został odłączony od respiratora, a kilka dni później po wyjęciu drenu z klatki piersiowej radzi sobie sam bez kabelków i urządzeń.

Dziękujemy za pomoc w przyjściu Antka na świat oraz zoperowaniu jego małego serduszka 💚

Opis zbiórki

Być może nie ma żadnej księgi, w której zapisany jest nasz los. Być może wszystko, co się dzieje, to zwykły przypadek. Być może choroby spadają na tych najsilniejszych, którzy je udźwigną i się nie ugną pod ich ciężarem. Być może… Jedno jest pewne – za kilka tygodni urodzi się mały chłopiec i bez naszej pomocy jego życie jest zagrożone.

Ciąża – podejście drugie. 27 tydzień, już mały człowieczek, widać nosek, paluszki. Zapomina się o bólu po poronieniu niecałe dwa lata wcześniej. Kolejne dziecko będzie silniejsze – tak mówią. Zaciera się w pamięci dzień utraty poprzedniego dziecka, w końcu trzeba żyć dalej z tym smutkiem zakopanym na dnie serca. Dokładnie tego samego dnia, 21 listopada, wizyta u lekarza, żeby sprawdzić, co u Antosia. – Coś jest nie tak z sercem. Trzeba zrobić badanie echokardiograficzne. – mieliśmy nadzieję, że to pomyłka. – Okazało się, że naszemu synkowi nie wykształciła się lewa komora serca (HLHS). Jest to jedna z najcięższych wad serca.

Świat się nam zawalił, łzy same płynęły po policzkach. Wracaliśmy do domu  tylko z jedną  myślą: żeby Antoś żył. A o kopał tak mocno, jakby chciał, żebyśmy czuli, że jest z nami. Chwilowo zagłuszyłam swój smutek, aby nasz synek nie odczuwał negatywnych emocji. Najpierw utraciliśmy pierwsze dziecko, a teraz, kiedy jesteśmy na półmetku, słyszymy od lekarza, że nasze drugie maleństwo może umrzeć, bo nie ma połowy serduszka…

I cały czas w głowie kłębiło się jedno pytanie: Dlaczego? Dlaczego my? Dlaczego tak późno wykryto wadę? Dlaczego tak boli strach i niepewność? Byłam obrażona na Boga, a jednocześnie modliłam się o uzdrowienie Antka. Gdańscy lekarze nie dawali szans, mówili, że większość dzieci umiera przy pierwszej operacji. A przecież to pierwsza z trzech. Wierzyłam, że istnieje lekarz, który naprawi to małe serduszko bijące pod moją piersią. Tak trafiliśmy do profesora Malca. Zacerował tak wiele serc, że postanowiliśmy powierzyć w jego ręce nasze najcenniejsze serduszko – Antosia.

Za życie naszego dziecka oddamy wszystko, co mamy. Jednak nie mamy tego, co go uratuje – ponad 170.000 zł. Mimo pomocy rodziny i znajomych nie jesteśmy w stanie uzbierać takiej sumy. Antek przyjdzie na świat w połowie lutego 2014. To prawie już, mamy tak mało czasu. Boimy się, że jeśli nie zdążymy uzbierać pieniędzy, ledwo się z nim przywitamy, a już będziemy musieli się żegnać. Mamy siłę, żeby walczyć, ale nasze serca to za mało, żeby zwyciężyć. Prosimy o pomoc w ratowaniu naszego synka.

Ewelina i Artur

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki