Nie pozwólcie odejść mojemu synkowi... Serce Karolka w śmiertelnym niebezpieczeństwie ❗️

ratująca życie operacja wrodzonej wady serca w Klinice w Munster (III etap)
Zakończenie: 22 Marca 2019
Opis zbiórki
Pilne! Proszę, nie pozwólcie umrzeć mojemu synkowi! Serce Karolka słabnie z każdym dniem… Paluszki stały się fioletowe. Usta szare, jak umazane popiołem… Oddech ciężki. Karol nie ma już siły nawet chodzić, noszę go na rękach, przytulam do siebie… Ochroniłabym go przed całym złem tego świata, jeśli jednak przyjdzie śmierć, będę bezradna… Synek potrzebuje pilnej operacji, by jego serce mogło dalej bić! Powinien być już operowany rok temu! Ile jeszcze wytrzyma?! Proszę, pomóżcie mi uratować jego życie…
Strach o życie własnego dziecka to ból nie do opisania. Jest jednak gorszy… Ten, gdy dziecko odchodzi, gdy trzeba pochować tę małą istotę, którą tyle miesięcy nosiło się pod sercem… Wiem, jak to jest. Przeżyłam już jedną żałobę. Mój pierwszy synek urodził się w 27. tygodniu ciąży. Umierał 40 minut… Jego nie udało się uratować. Gdy patrzę, jak Karolek słabnie, znów czuję tamten strach, tamtą rozpacz… On nie może odejść, nie przeżyję kolejnej straty!
Oczekiwałam jego przyjścia na świat nie z radością, ale w strachu i modlitwie… To był 22. tydzień ciąży, jechaliśmy z mężem na rutynowe badanie USG, szczęśliwi, że poznamy płeć naszego dziecka. Lekarz bardzo długo, z poważnym wyrazem twarzy przyglądał się obrazowi USG… „Nie podoba mi się obraz serca, widzę tylko jedną komorę” – powiedział w końcu. Nie wierzyliśmy, przecież to niemożliwe, na pewno lekarz się pomylił…
Niestety. Karolek ma złożoną wadę serca - odejście obu naczyń ze wspólnej komory, ubytek w przegrodzie międzyprzedsionkowej, zwężenie zastawkowe i podzastawkowe pnia płucnego… A w prostych słowach – zamiast całego serduszka jest tylko pół.
Karol, takie daliśmy mu z mężem imię, po naszym papieżu, Karolu Wojtyle, by miał go w opiece… Pamiętam te chwile po narodzinach synka. Widziałam go zaledwie przez chwilę. Był fioletowy, na skraju życia i śmierci, nikt nie wiedział, czy da radę… Stan był tak ciężki, że pielęgniarka powiedziała, że mamy go ochrzcić… W szpitalnej kaplicy powierzyliśmy go Bogu. Czuwał nad nami… Karolek przeszedł cewnikowanie serca, oddychał za niego respirator… Synek przeżył. To był jednak dopiero początek naszej walki, która trwa do dziś.
Operacja Glenna, mająca naprawić małe serduszko synka, powinna się odbyć, gdy Karolek miał 6 miesięcy… Niestety tak się nie stało. Kolejka dzieci, czekających do operacji w Polsce, jest niezwykle długa. Na stół operacyjny trafiają głównie najpilniejsze przypadki. A przecież najlepiej dla dziecka, jeśli będzie zoperowane wtedy, gdy jest najsilniejsze… Wtedy ma największą szansę na przeżycie! Operacja Karolka była przekładana dwukrotnie. Za pierwszym razem przez bakterię w moczu, za drugim – przez strajk pielęgniarek… Do szpitala dzwoniłam częściej niż do rodziny. Finalnie operacja odbyła się dopiero po pierwszych urodzinach Karolka… Mijały godziny, było ich osiem, a każda z nich była jak wieczność. Nie spałam, nie jadłam, nie myślałam… Całą siłę poświęciłam tylko na to, by odegnać od siebie ten straszny strach, że Karolek już się nie obudzi.
Spędziliśmy w szpitalu prawie miesiąc, Karolek w bólu wracał do zdrowia… Przed nim ostatnia operacja serca, Fontana, najtrudniejsza. Kończy cały cykl korekty serca, ma naprawić serduszko tak, by wystarczyło na całe życie… Powinna odbyć się między 2. a 3. rokiem życia, tymczasem Karol w lipcu skończy już 4 latka! Kiedy zostanie wykonany? Nie wiem… Znamy przypadki, gdy dzieci mają nawet 6-7 lat, gdy trafiają na stół operacyjny… Do tego czasu są stale niedotlenione, co wpływa na mózg, na wątrobę, prowadząc nawet do jej marskości i niewydolności. Cierpią płuca, nerki, cały organizm, który dostaje zbyt mało tlenu!
Z Karolkiem już jest źle… Potrzebuje operacji i to szybko! Paluszki u stópek, u rączek, usteczka… Codziennie znajduję coś nowego, co jest sine… Od kilku dni Karolek właściwie leży. Ciężko dyszy już po przejściu kilku kroków… Kaszle, wymiotuje. On się męczy, a ja boję się o jego życie!
Mogę jednak uratować mojego synka… Dać mu szansę na życie. Operacja może odbyć się już teraz, i to w najlepszym dziecięcym ośrodku kardiochirurgicznym w Europie, Klinice Uniwersyteckiej w Munster, gdzie maluszki z najcięższymi wadami serca operuje profesor Edward Malec… Chce operować też Karolka. Synek jest już zakwalifikowany do leczenia… Muszę jednak za nie zapłacić… Kwota na zielonym pasku to cena za to, co bezcenne – życie mojego dziecka.
„Mamo, przytul mnie” – prosi Karolek. Właściwie brzmi to jak „tytul mnie”… Proszę Was dziś, jako matka, o pomoc dla Karolka, abym nadal mogła słyszeć te najpiękniejsze dla mnie słowa. Wesprzyj naszą zbiórkę, by on mógł żyć…