Laurka - ciche serduszko głośno krzyczy o Twoją pomoc!

ratująca życie operacja wady serca w klinice w Munster (III etap leczenia)
Zakończenie: 15 Kwietnia 2019
Opis zbiórki
Szpitalną ciszę przerywa głośny alarm monitora. Laurka słabnie. Spod plątaniny kabli i wężyków ledwo widać jej małe, pokłute rączki. Z godziny na godzinę jest coraz gorzej. Zamiast głośnego bicia jej serca jest już tylko cichy szmer… Życie mojej córeczki tli się jak słaby płomień, jak świeca, gaszona przez silny wiatr!
Ten obraz mam wciąż pod powiekami. Nie chce zniknąć, choć czasami śni mi się w najgorszych koszmarach… Laura ma zaledwie 3 latka. Chwil, gdy umierała, było jednak znacznie więcej… Dziś z jej sercem znowu jest źle! Jest coraz słabsze, wyniki badań coraz gorsze… Moja córeczka, mała dziewczynka o chorym sercu i wielkiej woli życia, pilnie potrzebuje Twojej pomocy!
O takich dzieciach jak Laurka mówi się, że mają tylko połowę serca. HLHS to hipoplazja, czyli niedorozwój lewej komory… Jedna działająca komora serca musi starczyć na całe życie. Dotleniać narządy, pompować krew… To trudne, ale nie niemożliwe. Trzy razy trzeba jednak pokonać śmierć, rozegrać trzy bitwy na operacyjnym stole. Bitwy ciężkie, obarczone ogromnym ryzykiem… Konieczne jednak, by żyć.
Pierwszą bitwę o życie Laurka rozegrała, gdy miała zaledwie kilka dni… Sześć długich godzin drżałam ze strachu o jej życie, gdy lekarze naprawiali jej serce. Gdy przyszła na świat, od razu mi ją zabrano… Zamiast radosnych słów powitań był głośny sygnał karetki. W moich ramionach, zamiast mojego maleństwa, była pustka. Zamiast radości był strach, czy moja córeczka da radę, czy będzie wystarczająco silna, by żyć…?!
Zazwyczaj świeżo upieczone mamy wracają z dziećmi do domu po trzech dniach… My wróciliśmy po czterdziestu. Czterdziestu długich dniach, podczas którego codziennie bałam się złych wiadomości… Lekarze zrobili Laurce banding, czyli założenie specjalnych opasek na tętnice, aby krew płynęła prawidłowo. Potem wykonali cewnikowanie serca i wstawili stent do aorty. Kilka miesięcy później znów powtórka z tego strasznego strachu – znów cewnikowanie, znów wstawienie stentu, tym razem do tętnicy płucnej… Szpital stał się naszym drugim domem, znamy tam już każdy kąt. Nie takie dzieciństwo wymarzyłam sobie dla mojej córeczki…
Cieszyłam się każdym dniem, spędzanym z Laurką. Przy dzieciach, które są śmiertelnie chore, docenia się każdą chwilę, każdy uśmiech, zaciśnięcie małych paluszków na mojej dłoni… Tuli się, całuje, kocha… Ale to nie wszystko. Trzeba kontrolować, czy serduszko równo bije, czy paluszki i usteczka nie są niedotlenione, sine…? W każdej chwili może przyjść śmierć!
Kolejna operacja powinna odbyć się, gdy Laurka skończyła pół roku. Czekaliśmy na telefon z terminem… Nie dzwonił. Gdy w końcu się odezwał, musieliśmy dwa razy przekładać datę – Laurka była wtedy chora, brała leki… Styczeń zamienił się w marzec. Laurka miała już wtedy rok. Czekała za długo…
Wiedziałam, że druga operacja – zespolenie Glenna i ponowny banding - będzie trudniejsza. Że będzie ciężko. Nie spodziewałam się jednak, że aż tak… 13 godzin przeżywaliśmy z mężem horror, umierając ze strachu, czy nasza córeczka przeżyje… Czas zwolnił, wydawało się, że wskazówki zegara zamarły. Tak chyba wygląda piekło – to ciągły strach…
Wciąż tliła się w nas jednak nadzieja, pomalutku odbierana nam z każdą godziną. W jednej z tętnic płucnych Laurki pojawił się skrzep… Nasza maleńka dziewczynka walczyła o życie, podłączona do maszyn, które naśladowały pracę jej serca i oddychały za nią. Zakrzepica tętnicy płucnej to jedno z powikłań zbyt późno przeprowadzonej operacji…
Druga Wielkanoc Laury i druga w szpitalu… Święto życia, w które Laura prawie umarła. Saturacje spadły, Laura opadła z sił, zrobiła się senna i nieobecna. W opłucnej zebrał się płyn… Gdy Laurka trafiła na OIOM, umierałam ze strachu, że już z niego nie wyjdzie. Wyniki były bardzo złe… W ciągu kilkunastu dni była na stole operacyjnym kilkakrotnie. Trzy razy zakładano i wyciągano dren, przeszła operację powiązanie przewodu piersiowego, cewnikowanie serca, wstawienie stentu, który do dziś pomaga jej oddychać…
Było źle, bardzo. Prawie ją straciliśmy… Dziś jest słaba, choć wolę życia wciąż ma ogromną. Przed nią trzecia operacja, najbardziej skomplikowana, ta, od której zależy dalsze życie… W Polsce niestety dzieci często operuje się zbyt późno, tak jak było to z Laurką… Małych serduszek do operacji jest zbyt dużo, lekarzy zbyt mało, kolejka ogromna… Są dzieci, którym nie udaje się doczekać operacji, mimo że lekarze robią, co mogą… Nie chcę stracić Laury. Chcę, żeby żyła!
Klinika Uniwersytecka w Munster to szpital, w którym operuje się dzieci z najcięższymi wadami serca… Najlepsi lekarze, którym przewodzi wybitny kardiochirurg dziecięcy profesor Edward Malec, najlepsza opieka, najmniejsze ryzyko powikłań… I największa szansa na życie. Dlatego proszę o pomoc, by moja córeczka mogła być tam operowana. Tu nie chodzi o leczenie przeziębienia, ale o serce… To nie tylko zbiórka na operację. To zbiórka na życie, życie mojego dziecka, które dzisiaj możesz uratować.