Mój stary skuter się zepsuł. Potrzebuję nowego, by nadal być samodzielnym!

Zakup skutera inwalidzkiego
Zakończenie: 2 Stycznia 2020
Opis zbiórki
Z dawnego życia pozostały mi tylko wspomnienia. Choroba zabrała mi pracę, którą kochałem i zrobiła ze mnie niepełnosprawnego człowieka. Dwadzieścia lat temu dowiedziałem się, że mam stwardnienie rozsiane. Nie było wtedy Internetu, tak łatwego dostępu do wiedzy. Nie miałem pojęcia, co mnie czeka. Gdzieś tam na horyzoncie majaczyła perspektywa życia na wózku, ale człowiek nie dopuszcza do siebie takich myśli.
Zaczęło się od zawrotów głowy, potem coraz trudniej było mi się poruszać. Doszły kłopoty z mówieniem, stopniowa utrata sprawności i samodzielności. Wkrótce okazało się, że bez wózka ani rusz… Jeżdżę na nim już 20 lat i właściwie nie pamiętam innego życia jak to z perspektywy dwóch kółek. 12 lat temu, by choć trochę zmienić swoje życie, kupiłem skuter inwalidzki. Bez problemu mogłem pojechać do lekarza, sklepu, przychodni. Odwiedzić sąsiadów i znajomych. To była moja namiastka w miarę zwyczajnego życia.
Niestety, każdy sprzęt ma to do siebie, że kiedyś może się popsuć i mój skuter także odmówił posłuszeństwa, a ja zostałem więźniem we własnym domu. Ten skuter to takie moje „elektryczne nogi”. Dzięki niemu mogłem w ogóle wyjść z domu. Patrzę więc teraz z okien mojego więzienia na piękny świat i serce mi pęka, że nie mogę tam być. Widzę sąsiadów wracających z grzybobrania z pokaźnymi borowikami i aż muszę odwrócić głowę z żalu...
Gdybym był zdrowszy, sprawniejszy - pewnie bym sobie jakoś poradził. Niestety, zdrowie już dawno nie te. Tym bardziej że w zeszłym roku przeszedłem zawał serca. Kostucha upomniała się o starego Sławka, ale ja jej powiedziałem, że jeszcze nie nadeszła moja godzina. Zostałem wśród żywych i chcę nadal z tego życia korzystać. Do tego potrzebuję sprawnego wózka.
Niestety na zakup nowego sprzętu mnie nie stać. Dodatkowo, co bardzo ważne, ten skuter musi się dobrze sprawdzić w terenie górzystym, gdzie mieszkam. Koszty są ogromne, a mi ledwo wystarcza na bieżące wydatki i leki. Prawda jest taka, że bez Waszej pomocy sobie nie poradzę… Tyle lat starałem się dzielnie stawiać czoło wyzwaniu, jakim jest stwardnienie rozsiane, ale w tej chwili jestem bezradny. Proszę, daj mi szansę wyjść z domu. Nie pozwól, żebym zgnił na starość w czterech ścianach…
Sławek