Spętany przez złą chorobę

Zakończenie: 1 Września 2014
Opis zbiórki
Związane ręce. Łańcuch lub gruby sznur przy nodze - dopiero wtedy można podejść do Dawida. Gdy choroba nie jest w kajdanach, może skończyć się pobiciem, opluciem, skopaniem w brzuch... gdzie popadnie. Zaczęło się, gdy Dawid miał 10 miesięcy - dziś ma 21 lat i jego rodzina boi się, że któregoś dnia może stać się tragedia...
Gdy boisz się czegoś, co siedzi w Twojej wyobraźni, strach przybiera różne kształty. W domu rodziny Dawida strach ma 185 cm wzrostu i waży 80 kg. Nie jest świadomy swojej siły, nie jest świadomy, że krzywdzi bliskich, że boją się dnia, w którym nie dadzą sobie z nim rady. Przekraczając próg tej rodziny, strach czuć w powietrzu, są nim przesiąknięte ściany, podłoga, po której stąpa chłopak. Echem odbija się jęk i krzyki Dawida. Nie jest taki z własnej woli, jego ciałem i psychiką zawładnęła choroba.
Pokój Dawida wygląda jak cela - ma chronić go przed sobą samym. Krata na kaloryferze, żeby nie mógł go wyrwać. Świeżo załatane dziury w ścianach o średnicy kilkudziesięciu centymetrów. Resztki jedzenia, rozbite przedmioty, które w chwilach agresji lądują, gdzie popadnie. Łóżko Dawida trzeba wymieniać co kilka miesięcy, bo chłopak je łamie na kawałki. Skąd ma w sobie tyle siły? Daje mu ją choroba psychiczna, która każe mu niszczyć wszystko, co napotka na drodze. Dawid nie wie, że robi coś złego, nie wie, że gdy kopie tatę w brzuch, może go zabić. Nie wie, jak jego choroba piętnem odbija się na rodzinie, która kocha go nad życie, jednak jest to życie w strachu, bo odpowiadając za Dawida, muszą go pilnować 24 godziny na dobę. Żeby tylko agresja nie wyszła poza ich drzwi.
Dawid był w różnych szpitalach psychiatrycznych: Bełchatów, Kraków, Łódź. Leczenie farmakologiczne nie przyniosło efektu. Miało go wyciszyć, jednak skutki były odwrotne - agresja się nasilała. Kolejne szpitale, kolejne powroty do domu. Rodzina Dawida musiała sobie radzić sama. - Mąż musiał brać urlop, ponieważ bałam się sama zostawać z nim w domu. - mówi mama Dawida. - Syn jest przywiązywany do łóżka. Jest bardzo sprawny fizycznie. Gdy mąż idzie do pracy, jestem w traumie. Bywają dni, że uwalnia się z zabezpieczenia, kopie w drzwi i ucieka. Biega po całym domu. Niszczy wszystko, co napotyka na swojej drodze, wyrzuca przez okno różne przedmioty. Gdy próbuję go powstrzymać, syn reaguje agresją: biciem pięściami i kopaniem mnie. Wpada w coraz większą furię, a ja, nie mogąc opanować jego emocji, wzywam na pomoc rodzinę. I tak wygląda każdy dzień.
- Dawid Wojtania został skierowany na leczenie operacyjne przez prowadzących go psychiatrów z powodu agresji - czytamy w piśmie od profesora Harata. - Pacjent został zakwalifikowany do operacji implantacji dwóch stymulatorów do głębokich struktur mózgu. Jeden stymulator byłby zlokalizowany w tylnej części podwzgórza, a drugi w jądrze półleżącym przegrody. Leczenie jest eksperymentem medycznym i nie jest finansowane przez NFZ. Wymaga zgody Komisji Bioetycznej. Operacja ma się odbyć w sierpniu tego roku. Jej koszt to ponad 100 tysięcy złotych.
- To jest nasza Golgota - mówi rodzina Dawida. Dwa miesiące temu pojechali z Dawidem do egzorcysty. Może jest opętany? - myśleli. Może mieszka w nim zło, a nie choroba? Podczas egzorcyzmów Dawid zachowywał się tak, jak zwykle. Nie jest opętany. To nie zło nim kieruje, to potworna choroba, która zmienia chłopaka w potwora. Rodzina zrobi wszystko, żeby operacja się odbyła. Dla nich to jak zejście z krzyża, który z miłości postawili w swoim życiu.
Pomóżmy wypędzić chorobę z tego domu... Pomóżmy ściągnąć pęta choroby, która może doprowadzić do ludzkiej tragedii. Zdjemijmy z tej rodziny barków ten ogromny strach, z którym kładą się spać i wstają codziennie od 20 lat.