Mój synek ma zniekształcone nóżki. Dzięki Tobie, Mikołajek nie będzie niepełnosprawny.

Operacja nóg
Zakończenie: 15 Września 2019
Opis zbiórki
Marzę tylko o jednym, żeby moje dziecko mogło dobrze i o własnych siłach przejść przez życie. Niestety, z tak chorymi nóżkami, jak Mikołaja, będzie to bardzo trudne. Ciągłe wizyty w szpitalach i poradniach stały się naszą przykrą codziennością i dzisiaj, żeby dać synowi jak największe szanse, musimy jechać po ratunek do Wiednia. Zostało nam niewiele czasu na zebranie potrzebnych środków. Prosimy o pomoc!
Chyba każda matka, nosząc dziecko pod swoim sercem, chce tylko jednego - by było zdrowe. Niestety w naszym przypadku stało się inaczej. Mój synek przyszedł na świat z wadą stópek. Każda z nich była nienaturalnie wykrzywiona do środka. Mając zaledwie kilkanaście dni, lekarze z Wrocławia podjęli się leczenia jego zdeformowanych stópek. Synek przez trzy tygodnie uwięziony został w gipsowych opatrunkach.
Wierzyliśmy, że po tym będzie już tylko lepiej… Niestety leczenie niewiele pomogło. Nie tracąc nadziei, zdecydowaliśmy się na wizytę w prywatnej klinice w Poznaniu. Mikołajkowi ponownie założono opatrunki na obu stópkach, a także szyny derotacyjne. Wszystko po to, by nóżki Mikołaja utrzymywane były w prawidłowej pozycji, Synek nosił je praktycznie bezustannie przez pół roku. Niestety, lekarze nie mieli dobrych wiadomości. Mikołaj musi przejść operację - wada nie tylko nie zniknęła, ale nastąpił nawrót deformacji.
Zabieg w Poznaniu przewiduje ogromną ingerencję w nóżki Mikołaja i 50% prawdopodobieństwo nawrotu. Ta informacja zwaliła nas nomen omen z nóg… My jako rodzice jesteśmy przerażeni operacją, dlatego chcieliśmy dodatkowo skonsultować syna u znanego doktora Radlera w Wiedniu specjalizującego się w wadzie stóp końsko-szpotawych. Niestety, diagnoza się potwierdziła…
Operacja musi się odbyć, ale jej zakres będzie o wiele mniej inwazyjny i sprowadzi się jedynie do nacięć w 3 miejscach przy zaledwie 2% prawdopodobieństwie nawrotu. Te informacje przekonały nas, że musimy się zdecydować na Wiedeń. Mikołaj zbyt wiele już się wycierpiał w swoim krótkim życiu. Jeżeli można zminimalizować ryzyko, nie mamy innego wyjścia. Nawet jeśli cena liczona w tysiącach euro będzie wysoka… Dla swojego dziecka nigdy przecież jednak nie będzie zbyt wysoka!
Kosztorys opiewa na ponad 6 tysięcy euro i mamy tylko kilka tygodni, żeby zebrać tę kwotę. Świadomość, że zdrowie twojego dziecka zależy od ogromnych pieniędzy, przytłacza do granic możliwości. Człowiek by nie pił, nie jadł przez wiele dni, żeby tylko pomóc maluchowi, ale to nie wystarczy. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc.
Dzisiaj waży się przyszłość Mikołajka. To od teraz podjętych decyzji zależeć będą jego losy za 5, 10, 20 lat. Wierzę, że możemy uniknąć najgorszego, niekończących się pytań: mamo, dlaczego moje nóżki są takie krzywe…? Dlaczego nie mogę biegać jak inne dzieci? Wierzę w Was, ludzi dobrej woli.
Monika - mama