Nie możemy znieść cierpienia naszej Mamy! Prosimy o pomoc

Intensywna neurorehabilitacja, aby przywrócić Mamę do życia sprzed udaru
Zakończenie: 2 Lutego 2019
Opis zbiórki
2 sierpnia 2016 roku, późnym wieczorem, rozmawiałam z mamą przez telefon, jak niemal co dzień. Radziłam się, czy warto zaczynać coś nowego w swoim życiu, bo przecież już mam swoje lata i może już za późno. Mama powiedziała: „A co ja mam powiedzieć? Też mam swoje lata…”. Następnego dnia, gdy czekałam z tatą w szpitalu, te słowa wracały do mnie jak bumerang. Jak przepowiednia, która niechcący została wypowiedziana…
Następnego dnia rano mama po prostu nie wstała z łóżka. Udar mózgu. Potem najstraszniejsze 3 tygodnie czekania. Czy mama przeżyje? Czy jeszcze kiedyś będziemy mogły porozmawiać?
Przeżyła. Tylko co dalej? Lekarze nie potrafili powiedzieć mi nic konkretnego. Powtarzali, że stan jest bardzo poważny, a rehabilitacja będzie długa i ciężka. Reszta była tajemnicą, którą odkrywaliśmy sami – dość powoli, ale bardzo brutalnie. Żona, mama i babcia, która nie poznaje nikogo, nie mówi, nie patrzy na nas, ciągle płacze. Nie może jeść. W ciągu jednej nocy mama została przykuta do łóżka. Jej mózg zupełnie się “wykasował”... Pierwsze próby karmienia – nieudane. Mama próbowała ssać nawet wodę z łyżki. Krztusiła się. Lekarze mówili, że to pierwotne odruchy, jak u niemowlęcia.
Emerytka z prawdziwego zdarzenia – mama zawsze uprawiała ogródek, robiła przetwory, szukała pomysłów na nowe dania. Była aktywna. Po udarze cały świat przestał istnieć. Jedynym jej zainteresowaniem w szpitalu był sznurek od bandaża, którym przywiązywano ją do barierki łóżka, żeby nie wyjęła sobie sondy do karmienia. Każdego dnia biegliśmy do niej, żeby ją jak najszybciej odwiązać. Poza kręceniem sznurka lub pościeli, nie była w stanie zrobić nic innego. Była bezbronna, nieporadna, nie wiedziała, kim jest i, co się z nią dzieje.
Jeszcze w szpitalu lekarze mówili, że jest za młoda, aby ją tak zostawić. Po 3 miesiącach pobytu, najpierw na neurologii, a potem na rehabilitacji mamę wypisano ze szpitala z sugestią oddania jej do „jakiegoś ośrodka” oraz założenia PEGa (karmienia dożołądkowe). Nie zgodziliśmy się. Zabraliśmy ją do domu. Mama nigdy nie zasłużyła sobie na pobyt w “jakimś ośrodku”. Wtedy wszyscy jednogłośnie postanowiliśmy, że zrobimy wszystko, żeby o nią zawalczyć. Całe życie to ona robiła wszystko dla nas. Teraz nasza kolej.
Zaczęliśmy nierówną walkę z przeciwnikiem, jakim są skutki udaru. Często czuliśmy się pokonani, bo efekty były znikome, a do tego ten ciągły płacz mamy. Godzinami. Pękały nam serca na każde wspomnienie o tym, że jeszcze niedawno nasza mama była taka aktywna. Przeczytaliśmy, że skutkiem udaru są napady płaczu i śmiechu, ale u mamy to nie były napady płaczu, ale nieustanny płacz. Śmiechu za to nie było. Do tego dochodził brak kontaktu. Jakieś pojedyncze słowa, niezrozumiałe wypowiedzi. Nie mogliśmy się niczego dowiedzieć, czy ją coś boli, czy chce jeść, jak się nazywa, kim jest i kim my jesteśmy.
Tak minął rok. Udało nam się osiągnąć postępy. Poprawił się kontakt z mamą, sama siedzi na krześle, je prawie wszystko, mówi, ale jeszcze niewyraźnie i nielogicznie. Bieżące wydatki na leczenie mamy pochłaniają cały domowy budżet. By ratować mamę wciąż potrzebne są konsultacje medyczne, leki, domowe rehabilitacje, logopeda. Mama za wszelką cenę próbuje wstawać, ale nadal jej się to nie udaje. Najważniejsze jednak, że chce walczyć, ale potrzebuje intensywnej terapii, póki jeszcze jest szansa… Specjaliści mówią, że istnieje bardzo duża możliwość poprawy stanu Mamy, ale potrzebne są intensywne ćwiczenia (2 godziny dziennie) i dodatkowe zabiegi w komorze tlenowej. Ich koszty są ogromne – zbyt duże, byśmy mogli je samodzielnie zapłacić.
Walczymy o to, by nasza Mama wróciła do zdrowia, by kiedyś znów nazywała nas po imieniu i powiedziała nam coś, co zrozumiemy. Chcemy, tak jak kiedyś, zasiąść wspólnie do stołu i porozmawiać. Nie potrzebujemy wielkich rzeczy. Chcemy tylko i aż dawnej normalności. Bez dodatkowych środków nie będzie to możliwe. Prosimy, pomóżcie nam walczyć o naszą Mamę.