Kiedy ręce i nogi nie chcą słuchać – potrzebna pomoc dla Wiktorii!

Roczna rehabilitacja i zakup sprzętu ortopedycznego dla Wiktorii
Zakończenie: 1 Kwietnia 2019
Opis zbiórki
Jedną z najtrudniejszych rzeczy w byciu rodzicem niepełnosprawnego dziecka jest przyjęcie prawdy. Codzienne zmęczenia, zmęczenia ekstremalne, zwątpienia, poszukiwania, bóle kręgosłupa są i były niczym przy oswajaniu się z okrutną prawdą. Dzień, w którym w końcu ktoś mi powiedział prawdę o stanie Wiktorii, był zarazem najgorszym dniem mojego życia, ale tym samym zwrotnym dniem w moim życiu. Dniem, w którym zarówno wszystko się skończyło, jak i wszystko zaczęło.
Nasza codzienność, każdego dnia jest niecodziennością. Z prawdą o swoim niepełnosprawnym dziecku zderzamy się jak tir z rowerzystą i uczymy się szybko z nią żyć. Ty wychodzisz ze szpitala po narodzinach dziecka z uśmiechem i nadzieją, my z listą specjalistów do odwiedzenia i lękiem. Ty martwisz się tym, że raczkujące dziecko zje brud z podłogi, my moglibyśmy nie myć podłogi rok, gdyby tylko to sprawiło, że nasze dzieci zaczną raczkować. Ty zapisujesz malucha na rytmikę, my na rehabilitację Ty idziesz z maluchem na plac zabaw, my nie mamy tam czego szukać, bo place zabaw dla niepełnosprawnych dzieci są w Polsce dwa. Ty zastanawiasz się, czy Twoje dziecko nie siedzi za długo przed TV, my marzymy, by kiedykolwiek zauważyło bajkę. Ty modlisz się, by dziecko nie zachorowało na katar, my by przez katar nie wylądowało na OIOM’ie. Ty myślisz, kiedy ten mój mały dorośnie i wyfrunie z domu, my myślimy – kto się nim zajmie, kiedy nas zabraknie.
Mimo tego wszystkiego i Ty i ja kochamy nasze dzieci najbardziej na świecie, rozpieszczamy je, mamy tyle samo nadziei, planów i marzeń, tylko po prostu są one inne…
Opowiadam Ci to wszystko, bo chcę, żebyś choć trochę poznał nasze życie – moje i Wiktorii. Wiki za bardzo pospieszyła się z przyjściem na świat. Urodziła się o trzy miesiące za wcześnie. Jeszcze kiedy była w moim brzuchu, pojawiły się komplikacje, które po urodzeniu dorowadziły do niedotlenienia i ubytków w tkance nerwowej mózgu. Co to oznacza? Zdiagnozowano u niej Mózgowe Porażenie Dziecięce. To właśnie ten dzień miałam na myśli, mówiąc o tym najgorszym… Później doszły kolejne diagnozy – padaczka i problemy ze wzrokiem. Do dziś Wiki nie potrafi samodzielnie usiąść, stanąć, raczkować czy chodzić. Jeśli siada lub staje, to przy pomocy innych, a fakt, że w ogóle jest to możliwe to zasługa systematycznej rehabilitacji. Tylko ona tak naprawdę daje jej szansę na postawienie pierwszego kroku i samodzielne funkcjonowanie. Walczę o to, by móc Wiki rehabilitować codziennie, zwłaszcza teraz, kiedy jest jeszcze maluszkiem i jej mózg nadal się rozwija.
Wykorzystujemy wszelkie możliwe zajęcia z terapeutami, jakie oferuje nam NFZ i Ministerstwo Edukacji, ale to wciąż zdecydowanie za mało, dlatego 2/3 zajęć Wiki ma odpłatne w prywatnych placówkach. Do tego wszystkiego dochodzą wizyty lekarskie oraz bardzo drogi sprzęt ortopedyczny. Od marca 2017 roku Wiktoria jest prowadzoną metodą rehabilitacji MEDEK, która w przypadku córeczki jest bardzo skuteczna. Wreszcie widzimy namacalne efekty! Wiki ma już prawie pełną kontrolę głowy, stabilniejszy tułów, większy zakres manipulacji rękoma, stabilniej siedzi. Stała się bardziej kontaktowa. Zaczęła mówić. Nie możemy w takim momencie przerwać rehabilitacji.
Wierzę w dobro zwykłych ludzi, którzy mają w sobie wielką moc niesienia pomocy. Każdy nawet najmniejszy gest jest dla nas ważny. Dzisiaj niestety stoję pod ścianą, dlatego muszę poprosić o pomoc. Żeby rehabilitacja mogła być kontynuowana przez kolejny rok, muszę zebrać ogromną kwotę... Nie mam wyjścia, dumę chowam do kieszeni i działam. Bo my, rodzice dzieci niepełnosprawnych, walczymy o jedno – lepsze i godne życie dla naszych ukochanych dzieci...
–Mama Wiki