Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Szansa na powrót do życia

Norbert Wójcik
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

turnus rehabilitacyjny w PCRF Votum w Krakowie

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja VOTUM
Norbert Wójcik
Marszowice, małopolskie
Stan po urazie głowy z pourazowym obrzękiem mózgu i następowym niedowładem czterokończynowym
Rozpoczęcie: 6 Maja 2016
Zakończenie: 31 Grudnia 2018

Opis zbiórki

–Był wypadek. Nie wiadomo, co z Norbertem. Proszę przyjechać. – Na miejscu tłum gapiów, roztrzaskany samochód. –Wzrokiem szukałam mojego dziecka, ale nigdzie go nie było. Pobiegłam do karetki, ale oni właśnie odjeżdżali na sygnale, by ratować życie Norberta. Nie było czasu na rozmowę.

–Tego wieczoru czytałam córce bajkę na dobranoc. Dzwonił mi telefon, nie odebrałam. Coś mnie jednak tknęło i chwilę później oddzwoniłam. Dowiedziałam się, że Norbert miał wypadek. Szok. Pamiętam tylko, że wybiegłam z domu. Gdy już znalazłam się na miejscu wypadku, przedarłam przez tłum gapiów, rozpłakanymi oczami szukałam mojego Norberta. Zabierało go pogotowie. Nie chciano mi udzielić żadnych informacji. Nie pamiętam nawet, w jaki sposób dotarliśmy do szpitala. Byłam w szoku i w rozpaczy. Płakałam, krzyczałam. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wszyscy dookoła biegali, spieszyli się. Reanimowano Norberta.

Norbert Wójcik

Człowiek próbuje wymazać z pamięci to, co było. Norbert wrócił ze szkoły i – jak zwykle w piątek – wyszedł na spotkanie z kolegami. Zazwyczaj wracał przed północą. Tego dnia nie wrócił. Był u kolegi, około 23 wyszli na dwór. Pod remizą strażacką spotkali innych znajomych. Pojechali ze starszym kolegą na stację paliwową. Najprawdopodobniej chcieli coś zjeść. Zapewne gdyby wiedzieli, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu i będzie pędził 140 km/h, straci panowanie nad kierownicą i uderzy w drzewo, to nigdy by nie wsiedli do tego auta. Mój syn był w stanie krytycznym.

Pielęgniarka dała mi zastrzyk na uspokojenie. Zaprowadzono nas do osobnego pokoju, gdzie musieliśmy podpisywać sterty papierów. W szpitalu byliśmy około północy, a dopiero około piątej wpuszczono nas na OIOM. Dopiero wtedy mogliśmy zobaczyć naszego syna. Nieprzytomnego, opuchniętego, leżącego pod respiratorem… O dziewiątej usłyszeliśmy jedną z najgorszych wiadomości. Taką, której żaden rodzic nigdy nie chciałby przyjąć do wiadomości: –Stan Waszego syna jest krytyczny. O tym, czy będzie żył, zadecyduje kilka najbliższych godzin.

U Norberta wszystko się rozregulowało. Pojawił się krwiak, Norbert miał wyłamaną twarzoczaszkę, złamane uda, obrzęk płuc. Bardzo duże stłuczenia narządów wewnętrznych. Pierwsza operacja, w czwartej dobie życia  – założenie stabilizatorów zewnętrznych na nogi. W siódmej dobie – zespolenie lewej nogi, dwa dni później – zespolenie prawej. Później czekało go jeszcze zespolenie twarzoczaszki. Operacja trwała 14 godzin. Sytuacja ustabilizowała się dopiero po dwóch tygodniach. W 16 dobie po wypadku nastąpiła gorączka mózgowa, połączona z ciężką niewydolnością serca. Z Norberta strugami lał się pot, chłopaka obkładano lodem. Przez cztery tygodnie miał drgawki, nie można było tej gorączki zbić. Podejrzewano uszkodzenie ośrodka termoregulacji. Okazało się jednak, że Norbert doznał pooperacyjnego zapalenia opon mózgowych. Lekarze kazali przygotować się na najgorsze.

Norbert Wójcik

W końcu gorączka zaczęła spadać. Norberta próbowano wybudzić. Niestety – bezskutecznie. Jego źrenice nie reagowały na światło. Pod koniec października wypisano go do domu, z powodu braku miejsc na intensywnej terapii. Był w stanie wegetatywnym. Żaden ośrodek NFZ nie chciał go przyjąć. Ostatecznie trafiliśmy do prywatnej kliniki w Krakowie. Dwa dni przed Wigilią zdarzył się cud – Norbert się obudził. Przy łóżku siedział jego ukochany dziadek i mówił: –Tak bardzo ciebie kocham… Wtedy Norbert otworzył oczy i powiedział: –Ja ciebie też… To były jego pierwsze słowa po wypadku.

Przed wypadkiem, gdy jeszcze był w szkole podstawowej, sam nauczył się grać na gitarze. Wraz z kolegami stworzył zespół, grywali na festynach. Norbert poszedł także o krok dalej – w specjalnym programie tworzył linie melodyczne, zajmował się obróbką dźwięku. Był w technikum ekonomicznym, bo chciał stworzyć własną firmę fonograficzną, wydawać płyty. Mimo wypadku, nie porzucił swoich marzeń – wciąż chce studiować inżynierię dźwięku. Miał wielu kolegów. Gdy zdarzył się wypadek i chłopak leżał nieprzytomny w szpitalu, ustawiały się kolejki nawet czterdziestu osób, które chciały przez chwilę posiedzieć przy jego łóżku. Gdy się obudził, nie było prawie nikogo. Znajomi o nim zapomnieli. A on tak bardzo potrzebuje kontaktu z nimi, tak bardzo by chciał, żeby go odwiedzali… Obecnie nie chodzi do szkoły, ma nauczanie indywidualne w domu – Trzeba ćwiczyć jego mózg, przystosowywać go do ciągłej aktywności. Norbert nie może jednak realizować programu, bo nie jest w stanie zapamiętać materiału.

Norbert Wójcik

–Lekarze mówią, że nie można przerwać rehabilitacji, bo utracimy wszystko to, co już udało nam się osiągnąć. Teraz Norbert chodzi, ubiera się sam. Ma bardzo duże zaburzenia pamięci świeżej. Bierze do ręki koszulkę, ale zapomina, że ma ją włożyć. Przychodzi na obiad, ale nie pamięta, by jeść. Chodzi, ale tylko po prostej nawierzchni. Wystarczy lekki podmuch wiatru, by stracił równowagę. Trzeba mu cały czas towarzyszyć, przypominać, pilnować. Norbert nie godzi się ze swoją sytuacją, jest nerwowy, wybuchowy.

Życie pisze czasem okrutne scenariusze. Wypadek bez skrupułów odebrał siedemnastolatkowi wszystko: marzenia, plany, radość, a pozostawił cierpienie i łzy. Jednak dla Norberta jest nadzieja. Tą nadzieją jest rehabilitacja, która pozwoli mu na ponowne przystosowanie się do społeczeństwa. Rehabilitacja, której nie może przerwać – bo wówczas straci wszystko to, nad czym tak długo pracował. Prosimy Was zatem, Drodzy Darczyńcy – dorzućcie parę groszy na rzecz tego wspaniałego chłopaka!

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki