Anoreksja - w pułapce śmiertelnej choroby

terapia dla osób z zaburzeniami odżywiania na specjalistycznym turnusie
Zakończenie: 30 Września 2018
Opis zbiórki
Mam na imię Patrycja, mam tylko 14 lat i umieram... Od roku tkwię w pułapce śmiertelnej choroby, z której nie umiem się wydostać. Błagam o pomoc, bo jestem bezradna, nie wiem, co robić, nie mam siły już walczyć… Jeśli nic się nie zmieni – wkrótce już mnie nie będzie, a ja tak bardzo chcę żyć!
8 października obchodziłam swoje 14. urodziny. To powinien być radosny dzień, powinnam cieszyć się życiem, myśleć o tym, co przyniesie kolejny rok… Tymczasem ja drżę ze strachu, czy kolejne urodziny w ogóle nastąpią, czy moje życie będzie jeszcze trwać. Anoreksja zabrała mi wszystko – siłę, radość życia, samoocenę, nadzieję, plany na przyszłość... Zostawiła tylko samotność, depresję i strach. Mam 167 cm wzrostu, ważę niecałe 40 kilogramów. Moje BMI jest tak niskie, że uznano je za zagrażające życiu. Nie mogę się jednak zmusić, żeby coś zjeść. Mimo, że jestem na skraju życia i śmierci, wciąż panicznie boję się przytyć. Nie myślę logicznie. Jestem chora. Chcę zacząć jeść normalnie, ale nie umiem. Zamiast zdrowieć – znikam, bo wciąż się głodzę… Chcę przestać, próbuję, ale nie potrafię!
Odkąd pamiętam, nie akceptowałam siebie. Zawsze miałam kompleksy. Zawsze ważniejsze od tego, co ja myślę i czuję, było zdanie innych… Zawsze też byłam grubsza od innych dziewczyn w swoim wieku. Z tego powodu byłam wyśmiewana, poniżana… Wszystko skumulowało się, gdy przeprowadziliśmy się z rodziną do Norwegii. Musiałam nauczyć się nowego języka, iść do nowej szkoły. Byli w niej praktycznie sami imigranci. Dzieci wyczuły, że jestem słaba, samotna, tam właśnie zaczęto się ze mnie naśmiewać. Codziennie słyszałam straszne uwagi na swój temat, słowa, które raniły, które wciąż brzmią w mojej głowie, chociaż nie chcę ich już pamiętać… Najbardziej utkwiło mi w głowie jedno zdanie: "Lepiej byłoby, gdybyś umarła"… Wtedy stwierdziłam, że mówią tak na pewno z powodu mojej wagi, że lubiliby mnie i traktowali dobrze, gdybym była chuda… Postanowiłam, że schudnę, że wtedy prześladowanie się skończy, a mi w końcu uda się znaleźć jakichkolwiek przyjaciół…
Moim pierwszym celem było pozbycie się nadwagi, czyli 6 dodatkowych kilogramów. Udało mi się to bardzo szybko. W ciągu miesiąca straciłam 10 kilogramów. Powinnam cieszyć się z sukcesu, ja jednak wciąż patrzyłam w lustro i widziałam grubą dziewczynę. Nienawidziłam siebie za to, jak wyglądam i ile ważę. W ogóle nie cieszyło mnie to, że chudnę, bo uważałam, że to wciąż za mało… Za każdym razem, gdy wchodziłam na wagę, popadałam w rozpacz. Ważyłam się wiele razy w ciągu dnia, wciąż katując siebie myślami, że jestem gruba, ohydna... Zaczęłam obsesyjnie liczyć kalorie, ćwiczyć, przeglądać zdjęcia wychudzonych dziewczyn. Choć waga codziennie pokazywała mniejszy wynik, dla mnie to wciąż było mało. Wciąż zmniejszałam ilość przyjmowanych kalorii, aż w końcu przestałam jeść w ogóle…
Po jakimś czasie nie potrafiłam się skupić na niczym innym niż obsesyjne ważenie, liczenie kalorii i ćwiczenia. Chodziłam na każdy trening, chociaż nie miałam już kompletnie siły. W końcu było tak źle, że zaczęłam brać mniejszą ilość książek do szkoły tylko po to, by plecak był lżejszy. Tylko dzięki temu dawałam jeszcze radę dojść do budynku... Praktycznie nie miałam już siły na nic. Teraz nie mam już siły wstać z łóżka, nie mam siły żyć.
Już wiem, że jestem chora. Straciłam kontrolę nad swoim życiem. Dziś jest w całkowitym władaniu anoreksji… Mimo, że jestem na skraju wyczerpania, wciąż nie mogę się zmusić, żeby zacząć jeść. Jestem przerażona, wiem, że umieram, ale nie jestem w stanie sobie pomóc!
Jedyną szansą jest dla mnie specjalistyczna terapia dla osób z zaburzeniami odżywiania. Odbywa się w ośrodku zamkniętym, gdzie otrzymam profesjonalną pomoc. Aktualnie przebywam na jednym turnusie terapeutycznym, ale wiem, że jest ze mną tak źle, że potrzebuję dalszej terapii.
Z całego serca proszę o pomoc, o podarowanie mi szansy na życie. Zrobię wszystko, żeby wyzdrowieć! Proszę, pomóż mi wyrwać się z piekła choroby. Obiecuję, że nie zmarnuję tej szansy. Wiem, że drugiej mogę już nigdy nie dostać…
- Patrycja