Guz w głowie Kacpra może zabić go w każdej chwili! Pilnie potrzebna operacja, zostało mało czasu!

operacja neurochirurgiczna i leczenie w wiedeńskiej klinice AKH
Zakończenie: 22 Kwietnia 2018
Rezultat zbiórki
Dziękujemy całej ekipie siepomaga.pl oraz wszystkim Darczyńcom, którzy pomogli nam w zebraniu pieniędzy na operacje Kacperka. Udało się bardzo szybko! Kacper jest już po operacji, która odbyła się co prawda z opóźnieniem, ale najważniejsze, że wszystko już jest dobrze i synek wraca do sił. Kilka dni po zabiegu było trudniejszych dla niego, ale dzisiaj już coraz częściej się uśmiecha. Nie chodzi jeszcze o własnych siłach, chociaż to kwestia czasu - mocno w to wierzymy. Po pierwszej operacji było dużo gorzej więc jesteśmy dobrej myśli. Z dnia na dzień jest coraz lepiej!
W poniedziałek (07.05.2018) Kacper rozpoczął chemioterapię, która potrwa do piątku. W weekend lub na początku przyszłego tygodnia może uda się wyjść ze szpitala i mamy nadzieje, że syn nie będzie musiał już wracać tu na dłużej niż jeden dzień. Czekamy też na informację kiedy ma rozpocząć się protonoterapia.
W Polsce nasz synek nie maiłby szans, a jedyne, co nam zaoferowano po trudach nieskutecznej chemioterapii to hospicjum. Trudno opisać słowami, jak bardzo jesteśmy Wam wdzięczni za to, że Kacperek otrzymał szansę na życie. Przed nim jeszcze długa droga do pełni zdrowia ale najgorsze ma już za sobą. Z nadzieją patrzymy w przyszłość.
Z całego serca DZIĘKUJEMY!
Rodzice Kacperka
Opis zbiórki
Każda godzina bez operacji może oznaczać śmierć dla mojego synka! Guz w głowie Kacperka uciska na pień mózgu. Może go zabić w każdej chwili! Lekarze z Wiednia przesunęli inne operacje, żeby zdążyć uratować nasze dziecko. Musimy być na miejscu już 24 kwietnia! Mamy więc tylko kilka dni, by zebrać ogromną sumę. By moje dziecko mogło przeżyć… Bardzo proszę o pomoc, bo nie mamy już innej nadziei.
Byliśmy normalną, czteroosobową rodziną, niezwykle szczęśliwą, bo nasze dzieci urodziły się zdrowe, rozwijały się prawidłowo, były wesołe. Dzisiaj tamto życie jest wspomnieniem, bo nasz synek, nasz mały Kacperek walczy z rakiem… Nieszczęście przyszło nagle, burząc świat w jednej sekundzie. Nikt się nigdy tego nie spodziewa, nie sądzi, że koszmar dotknie jego najbliższych i to tych najbardziej niewinnych…
W grudniu zeszłego roku, chwilę przed Świętami Bożego narodzenia, Kacperek zaczął tracić równowagę. Umiał już chodzić, wcześniej szło mu doskonale, więc zaniepokoiliśmy się, gdy nagle przestał. Z wiecznie radosnego dziecka nagle stał się przygaszony, smutny. Do szpitala trafiliśmy 18 grudnia, jak się potem okazało - był to ostatni moment. Kilka godzin później nasz syn już by nie żył!
Na oddziale ratunkowym lekarze stwierdzili wodogłowie i od razu zdecydowali o przeniesieniu Kacpra na oddział neurochirurgii. Tej samej nocy pilna operacja - założono mu zbiornik Rickhama w celu odbarczenia płynu mózgowo-rdzeniowego. Od tego dnia zaczęła się walka o życie naszego synka… Trzy dni później badanie MRI głowy wykazało guza szyszynki. Lekarze kazali nam przygotować się na najgorsze, a my nie mogliśmy uwierzyć, że Kacper umiera! Przecież to było niemożliwe - jeszcze kilka dni temu byliśmy w domu, żyjąc spokojnie, zupełnie jak setki innych rodzin. Dlaczego więc teraz lekarze nam mówią, że nasze dziecko umiera? Dlaczego choroba wybrała właśnie jego? Tak trudno było otrząsnąć się z szoku, ale jakimś nadludzkim wysiłkiem musieliśmy. Najważniejszy był Kacper.
Nie było czasu do stracenia. Lekarze musieli jak najszybciej operować, by spróbować ocalić życie. Tamtego roku nie mieliśmy Świąt. Minęły niezauważenie, ale w tamtej chwili nic innego się nie liczyło. Kacper 27 grudnia trafił na stół operacyjny, ale udało się wyciąć tylko niewielki fragment guza - za duże ryzyko. Wysłano wycinek do analizy, a ja modliłem się o cud, powstrzymując łzy. Niestety, nie mieli dla nas dobrych wieści…
Badanie wykazało rzadki embrionalny nowotwór złośliwy, określany jako ETANTR. Był to dla nas i naszych rodzin szok... Rozpoczęła się najtrudniejsza walka w naszym życiu. A w tym wszystkim nasz mały synek, zupełnie niezdający sobie sprawy ze śmierci, która stała tuż za rogiem… Kacperek, pomimo bólu, wszystkich badań, cześto bolesnych i nieprzyjemnych, wszystko przyjmował z pokorą, był bardzo dzielny. To on dawał nam siłę.
Rozpoczęło się leczenie - synek dostał 4 cykle chemioterapii, które jak się okazało - nie przyniosły rezultatów. Byliśmy zrozpaczeni. Każda chemia wyrządziła mnóstwo szkód, Kacperek znikał w oczach. A jednak to wszystko na nic... W kwietniu, po 4 miesiącach przegraliśmy bitwę. Ale wojna ciągle trwa, Kacperek ciągle tu jest!
Polscy lekarze nie mają już pomysłu, jak ratować naszego synka, ale my nie zamierzamy się poddać! Pierwsza myśl - szukamy ratunku za granicą. Wysłaliśmy dokumenty do AKH w Wiedniu, prosząc o konsultacje i o leczenie w tamtejszej klinice. Wczoraj, 18 kwietnia, nasze serca zabiły mocniej! Pojawiły się łzy szczęścia i nadzieja na to że nasz synek będzie żył!
Dostaliśmy informacje z Wiednia, że austriaccy lekarze pomogą Kacperkowi. Do kliniki AKH mamy zgłosić się już we wtorek, 24 kwietnia! Niestety, leczenie wiąże się z ogromnymi kosztami, których sami nie jesteśmy w stanie zebrać. Mamy więc kilka dni, by spróbować ocalić życie synka...
Dlatego zwracamy się do wszystkich ludzi dobrego serca o pomoc. Nie mamy dużo czasu. Guz może zabić Kacperka w każdej chwili! Jestem tatą, który prosi Cię, byś pomógł ocalić życie mojego dziecka. Nikomu nigdy nie życzę, żeby był na moim miejscu, bo przeżywam teraz horror. Jednak cały czas żyję nadzieją. Zrobimy wszystko, aby Kacperek był z nami, ale sami sobie nie poradzimy. Proszę, uratuj Kacpra…
Łukasz, tata Kacperka