Ile jeszcze razy otworzą moje serduszko? Jedna operacja może uratować tego chłopca❗️

Korekcja całkowita wrodzonej wady serca w Klinice Uniwersyteckiej w Munster
Zakończenie: 24 Kwietnia 2019
Opis zbiórki
Chciałabym opowiedzieć Wam historię mojego dziecka, które żyje dzięki operacji, i które potrzebuje następnej, by mogło dalej żyć. Kiedy Maks się urodził, byliśmy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Był taki maleńki, kochany, cudowny, po prostu nie miał wad. Tak nam się wtedy wydawało. Prawdziwa wada kryła się wewnątrz jego maleńkiego organizmu. Półtora tygodnia po narodzinach usłyszeliśmy diagnozę. Nasz synek ma wrodzoną wadę serca pod postacią Tetralogii Fallota...
Kiedy to usłyszeliśmy, zawalił nam się świat. Dosłownie straciliśmy chęć do życia. Oczami wyobraźni widzieliśmy, jak jego serduszko słabnie, jak nie ma już siły bić. Nie mogliśmy znieść perspektywy tego, że nasz synek będzie się męczył...
Kazali nam czekać w chwili, kiedy nie mieliśmy już sił czekać. Pierwszą operację na otwartym sercu Maks przeszedł, gdy miał pół roku. W szpitalu spędziliśmy półtora miesiąca, był to bardzo ciężki czas dla nas, pełen zmartwień i cierpienia synka.
Żyliśmy w innym szpitalnym świecie i nikt nie mówił, jak nasze życie będzie wyglądało w przyszłości. Sądziliśmy, że to koniec jego bólu, że będziemy już teraz normalnie żyć i funkcjonować jak każda inna rodzina. I przez pewien czas nawet tak było, wszyscy odżyliśmy. Po drodze pojawiły się jednak kolejne problemy – zaburzony rozwój mowy, konieczność usunięcia trzeciego migdała i oczekiwanie na zabieg, który w ostatniej chwili został odwołany z uwagi na brak zaplecza kardiologicznego.
Podczas ostatnich badań kardiologicznych okazało się, że konieczna jest kolejna operacja serca. Powiedziano nam również, że wchodzimy w proces reperacji średnio co 2 do 5 lat. Przeżyliśmy szok! Jak mamy dalej żyć, jeśli lekarze planują otwierać serce naszego synka co kilka lat? Jak mamy normalnie żyć wiedząc, że lada chwila stan Maksia zacznie się pogarszać. Czy zdążymy, czy pomoc przyjdzie na czas?
Nie mogliśmy uwierzyć w to, że serce naszego dziecka trzeba otwierać co kilkanaście miesięcy. Przecież tak nie można żyć – od operacji do operacji… To wszystko nie dawało nam spokoju. Umówiliśmy Maksia na konsultację do Profesora Malca. To, co powiedział nam ten światowej klasy specjalista, to jakby cud, zderzenie dwóch światów, dwóch różnych rzeczywistości. Reoperację trzeba przeprowadzić bezwzględnie, ciśnienie w sercu Maksa jest zdecydowanie zbyt wysokie, ale dał nam nadzieję, że nie będzie konieczności wykonywania kolejnych i kolejnych zabiegów, tak jak przedstawiano to wcześniej.
Był zaskoczony, że przedstawiono nam plan kolejnych, powtarzających się licznych reperacji. Zaznaczył, że w przyszłości najpewniej zajdzie konieczność wszczepienia zastawki, ale jednocześnie poinformował nas, że przy obecnym rozwoju i możliwościach medycyny najpewniej tę procedurę będzie można wykonać małoinwazyjne, podczas cewnikowania serca.
Dzięki operacji u prof. Malca w niemieckiej klinice nasz synek może otrzymać szansę na zupełnie inny plan leczenia i zupełnie inną przyszłość. To będzie poważny zabieg, ale szansa, jaka pojawiła się przed naszym dzieckiem, jest ogromna. Koszt operacji serca Maksa w niemieckiej klinice jest bardzo duży i znacznie przekracza nasze możliwości. Chcemy dla niego wszystkiego, co najlepsze. Chcemy walczyć o jego życie, ale tylko z Wami mamy realną szansę. Chcemy zrobić wszystko, by się udało, marzymy o tym, by wejść na salę po udanej operacji i powiedzieć naszemu synkowi, że już po wszystkim, że ten koszmar się już więcej nie powtórzy.